środa, 30 października 2013

Zawieszenie

Wiem, znowu nawaliłam. Nie dodałam nowego rozdziału w terminie, za co baaardzo Was przepraszam. Jednak natłok nauki i zajęć nie pozwala mi na pisanie. Niestety, ale jestem zmuszona zawiesić bloga na pewnie czas. Nie wiem jeszcze na ile, ale na pewno nie na długo. Potrzebuję po prostu trochę czasu. Obiecuję, że wrócę niedługo i będę pisała regularnie. Jeszcze raz przepraszam. Trzymajcie się kochane. Buziaki :**

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 21

"Nowy Ty, nowa ja
Wszystko zdarzy się jeszcze raz
Tak jak na początku
Niech zauroczenie trwa
Nowy Ty, nowa ja
Talia nowych kart, nowa gra
Tak jak na początku
Poznać się raz jeszcze
Nowa ja,ja, nowy Ty,Ty,
Nowa ja,ja, nowy Ty,Ty"

No świetnie. Aktualnie siedzę na lotnisku i czekam na spóźniony samolot do Paryża. Jak się w ostatniej chwili okazało mam pozować z jakimś wypierdkiem mamuta. Nawet nie wiem, kto to będzie. Powiedzieli mi jedynie, że czeka mnie wspólna sesja z jakimś mężczyzną. No super. To teraz sobie na mnie trochę poczekają. Trudno, nie moja wina. Kiedy w końcu mogłam zając swoje siedzenie wyluzowałam się trochę. Teraz tylko kilkugodzinny lot i będę na miejscu. Wyjęłam z torby gazetę i zajęłam się czytaniem. Po 3 godzinach bezczynnego siedzenia udałam się do krainy Morfeusza i tak minął mi cały lot. Kiedy prawie lądowaliśmy obudziła mnie stewardessa. Zabrałam wszystkie rzeczy i udałam się na taksówkę. Podałam kierowcy adres i pojechaliśmy. Jak się dowiedziałam, będzie to sesja w parku nieopodal centrum. Zapłaciłam i wysiadłam z pojazdu. No ciekawe, jak to będzie podczas tej sesji?
*Oczami Roberta*
Siedzę tu już od kilku godzin. Okazało się, że ta sesja będzie jeszcze z jakąś dziewczyną. Świetnie. Teraz przez nią czekam tu bezczynnie i nie mam co robić. Pewnie, to jakaś zadufana w sobie laska, których wszystkich i wszystko ma w dupie. Powiedziałaby, że zamierza przyjechać później, to bym się wyspał. Nie znam jej, ale wiem, że już jej nie lubię. Ooo chyba idzie księżniczka, bo powstał jakiś szum. No nic, idę i sprawdzę z kim będę musiał się męczyć przez najbliższe kilka godzin. Podszedłem bliżej i szczęka mi opadła. Przede mną stała Kamila. Nie wiedziałem, co mam robić. Ale ona się zmieniła. Chyba jeszcze mnie nie zauważyła. Jednak po chwili podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. W tamtym momencie serce stanęło mi w miejscu. Stała tak chwilę i wpatrywała się we mnie. Chyba się mnie tu nie spodziewała.
*Oczami Kamili*
Kiedy już dotarłam na miejsce i zapoznałam się z całym sztabem zaniemówiłam. Przede mną stał sam Robert. Nie wiedziałam, jak powinnam się zachować. Brakowało mi jego widoku, jego uśmiechu. Ale co, miałam się mu rzucić w ramiona? Po tamtym numerze, który mu wywinęłam, to pewnie nawet nie chce mnie znać. I nie dziwię się mu. Choć to nie moja wina, że musiałam wyjechać, to on o tym nie wiedział.
-Cześć – przywitał się niepewnie.
-Hej – odpowiedziałam.
-Dobra, do pracy – krzyknął ktoś za mną.
Zostałam pociągnięta w jedną stronę, a Robert w drugą. Jakieś dobre 40 minut byłam czesana, malowana i chyba z 3 razy przebierana. Kiedy w końcu mogłam powiedzieć, że jestem gotowa poszłam we wskazane miejsce. Robert już siedział i czekał na mnie. Podeszłam bliżej i usiadłam koło niego.
-Okej, a więc kochani plan jest następujący – zaczął fotograf – Dante – Najpierw chciałbym zrobić wam osobne zdjęcia. Jako pierwszej Kamili, potem tobie Robert. Na koniec chciałbym abyście wspólnie zapozowali. No, dość gadania. Trzeba się brać do roboty. Ślicznoto wstawaj – idziesz na pierwszy ogień – zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się do Roberta i podeszłam do Dantego. Miałam powoli biec, a on cykać mi fotki. Bułka z masłem. Był tylko jeden problem – zaczął kropić deszcz. Sesja w deszczu nie wchodziła w grę. Musieliśmy się gdzieś przenieść. W pobliżu było opuszczone metro. Dante zarządził, że tam dokończymy naszą pracę. Dostaliśmy wskazówki, gdzie mamy iść. Nie chciałam zmoknąć, więc postanowiłam pobiec.
-Słuchajcie, ja nie zamierzam moknąć. Pobiegnę, a wy dołączycie do mnie później – uśmiechnęłam się i wystartowałam.
Wydawało mi się, że biegnę dobrze. Taa, no właśnie wydawało mi się. No brawo Zawadzka – zgubiłaś się. A było się tak śpieszyć? Nawet jakbyś zmokła, to korona by ci z głowy nie spadła. Stanęłam zła i zaklęłam pod nosem. Usłyszałam cichy śmiech za sobą. Kiedy się odwróciłam ujrzałam Roberta. Na sam jego widok uśmiech sam pojawił mi się na twarzy.
-Zgubiłaś się? - zapytał.
-Jak widać, niestety tak. Chyba nie mam za dobrej orientacji – zaśmiałam się.
-Chodź ze mną – powiedział i zaczął biec.
Szybko go dogoniłam i przez dalszą część drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Kiedy dotarliśmy na miejsce nikogo jeszcze nie było. No prawie nikogo. Zeszłam na dół jako pierwsza. Szczerze? To tu było okropnie. Światło ledwo świeciło. Nagle zza rogu wyszedł jakiś gość. Na pierwszy rzut oka widać, że był bezdomnym amatorem napojów wysokoprocentowych.
-Ooo jaka śliczna dziewczynka – uśmiechnął się obleśnie – Dziecinko, co cię sprowadza w moje progi?
-Sesja zdjęciowa – odpowiedziałam – I przepraszam, czy ja panu wyglądam na małe dzieciątko?
-Hehe. Sesja, jasne, jasne. Mi nie musisz kłamać – uśmiechnął się po raz kolejny – na pewno przyszłaś się z chłopakiem poobściskiwać, bo nie chcecie żeby was ktoś zobaczył. To ja już zmykam i nie przeszkadzam. Mile spędzonego czasu wam życzę,a no i owocnego w duużo dzieci – powiedział i poszedł.
Stałam tam i wpatrywałam się chwilę w odchodzącą postać. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Odwróciłam się do Roberta z kamienną twarzą i popatrzyłam na niego dziwnie, po czym wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Robert dołączył do mnie i w tym momencie wszedł Dante i spółka. Spojrzał na nas i uśmiechnął się. Szybko ustawił potrzebne sprzęty i mogliśmy wznowić pracę. Strzelił mi jeszcze kilka fotek, a potem przyszedł czas na Roberta. Usiadłam na schodach i przyglądałam się mu. Matko, jak on jest cholernie przystojny. Już zapomniałam, jak mi się zawsze podobał. A ten jego uśmiech – zniewalający. Wreszcie przyszedł czas na wspólne zdjęcia. Najpierw były to tylko zdjęcia, na których staliśmy w pewnej odległości od siebie, ale na koniec przyszedł czas na te „bliższe”. Robert miał mnie objąć i mieliśmy patrzeć na siebie z pożądaniem. Dante chwilę nam tłumaczył, co i jak. Człowieku, nie produkuj się. Bez twojego gadania mogę zjeść Lewandowskiego wzrokiem. Stanęliśmy z Robertem blisko siebie i głęboko spojrzeliśmy w oczy. Robert jeszcze bardziej się przybliżył...

_________________________________________________________________________

Jak obiecałam, tak dodaję rozdział w ramach rekompensaty. Mam nadzieję, że się spodoba. Buziaki kochane moje :** 

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 20 + kilka ważnych spraw

Może nie powinnam teraz iść,
Czuję, że to nie czas by z Tobą być,
Wybacz mi to, że dzisiaj proszę Cię
O to byś beze mnie dalej szedł...!
Kiedyś odnajdziemy siebie
Jak to wytłumaczyć nie wiem.”

  Od mojego rozstania z Robertem minęło 8 miesięcy. Od tamtego czasu wiele się w moim życiu zmieniło. Mnóstwo spraw na lepsze. Mieszkam w Stanach razem z Aśką. Jest dla mnie jak siostra. Zawsze mogę na nią liczyć. Zresztą ona na mnie również. Odkąd pamiętam, zawsze brakowało mi kogoś takiego. Nie miałam osoby, z którą mogłabym pogadać o wszystkim, poprosić o radę. Większość osób była fałszywa. Zależało im jedynie na mojej sławie i pieniądzach. Jeśli zdradziłabym im sekret, to na drugi dzień przeczytałabym to zapewne we wszystkich magazynach plotkarskich. Asia jest na szczęście inna. Zrobiłyśmy razem remont w domu. To znaczy nie do końca my, bo ekipa remontowa. My wybierałyśmy tylko wszystkie dodatki. Początkowo próbowałyśmy swoich sił w malowaniu ścian, ale skończyło się tylko na brudnych ubraniach i masie śmiechu. Po tym zdecydowałyśmy, że lepiej będzie, jeśli ktoś zrobi remont za nas. Wciągnęłam również Aśkę w świat modelingu. Początkowo broniła się rękami i nogami, twierdząc, że to nie dla niej. Jednak po długich namowach uległa mi i poszła na pierwszy casting. Od tamtej pory jej kariera nabiera kolorów. Dostaje przeróżne propozycje. Nie jest jeszcze, tak znana, jak ja, ale jest na bardzo dobrej drodze w odniesieniu sukcesu. Z całego serca życzę jej jak najlepiej. Ostatnio nawet dostałyśmy propozycję wspólnej sesji. Usłyszałyśmy od fotografa, że praca z nami, to czysta przyjemność i wielka zabawa. Pewnie zastanawiasz się, jak moje sprawy sercowe? A więc do tej pory nie miałam żadnego chłopaka. Nie potrzebowałam nikogo. Zresztą każdego nowo poznanego chłopaka porównywałam z Robertem i niestety okazywało się, że nie ma z nim szans. No cóż, trudno. Kiedyś znajdę kogoś, kogo pokocham. Aśka również nie znalazła swojej drugiej połówki. No, ale nie tylko to zmieniło się w moim życiu. Mój wygląd również uległ małej zmianie. Przefarbowałam włosy na kasztanowe z rudymi refleksami. Z większym zmian, to chyba wszystko. Postanowiłam również, że dzisiaj wieczorem powiem Asi, co było powodem mojego rozstania z Lewandowskim.
-Asia! - krzyknęłam z salonu – Możemy pogadać?
-No jasne – blondynka zbiegła ze schodów i usiadła obok mnie – O czym?
-Pamiętasz, jak 8 miesięcy temu rozstałam się z Robertem?
-Pamiętam, pamiętam. Tak nagle zadzwoniłaś z wiadomością, że wyjeżdżasz.
-I potem nie chciałam ci powiedzieć dlaczego. Dzisiaj chcę ci powiedzieć prawdę, tylko za bardzo nie wiem, jak.
-Najprościej, jak się da – uśmiechnęła się.
Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam swoją opowieść. Z każdym moim słowem oczy Asi robiły się coraz większe. Kiedy skończyłam Aśka siedziała i wpatrywała się we mnie z ogromnym zdziwieniem.
-Żartujesz? - zapytała.
-Nie – spuściłam głowę.
-Nie, no ja nie wytrzymam. Zaraz pójdę i zabiję tego gnoja. Kama, on ci życie zniszczył. Rozwalił twój związek. Groził ci. Nie możesz tak tego zostawić. On nie może zostać bezkarny. Zgłoś to – powiedziała zła.
-Aśka, minął prawie rok. I co, tak nagle pójdę i zgłoszę sprawę?
-Tak. Jutro z rana idziemy na policję. Udupimy chuja – uśmiechnęła się.
-Wiesz, że cię kocham – zaśmiałam się.
I to kolejny dowód, że zawsze mogę na nią liczyć. W sumie, to Aśka ma rację. Nie mogę tak zostawić tej sprawy. Z samymi pozytywnymi myślami położyłam się spać.

~oczami Roberta~
Matko. Minął już prawie rok odkąd nie widziałem Kamili. Jest mi cholernie trudno bez niej żyć. Próbowałem się z nią skontaktować, ale bezskutecznie. Nie odbierała ode mnie telefonów. Nawet nie miałem chwili wolnego żeby do niej pojechać. Zresztą nawet nie znałem jej adresu. Nowy Jork jest ogromny, więc szukanie jej nie wchodziło w grę. Chciałbym móc się z nią zobaczyć, pogadać. Spróbować jeszcze raz. Od jej wyjazdu masa lasek się do mnie przystawiała i próbowała poderwać, ale wszystkie nie miały dla mnie znaczenie. Każdą z nich skutecznie odrzucałem. To Kamila zajmuje miejsce w moim sercu. Może kiedyś uda mi się z nią spotkać. Jeśli nie, to będę musiał się z tym pogodzić i znaleźć kogoś innego. Milena i mama bardzo mnie wspierały. Niestety moja forma znacznie spadła. Nie strzelam już tylu bramek. Czasem podczas meczu potrafię stanąć na środku boiska i kompletnie wyłączyć się z rzeczywistości. Nie widzę nawet co dzieje się wokół mnie. Mam wtedy jedynie nadzieję, że gdzieś tam na trybunach będzie Ona – Kamila. Jednak zawsze kończy się na niczym. Potem tylko kibice mają mi za złe, że nie włączam się do akcji i stoję, jak słup soli. Na zwykłych codziennych czynnościach również nie potrafię się normalnie skupić. Już sam ze sobą wytrzymać nie mogę. Zaczynam wariować. Wariować z miłości. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwoniący telefon.
-Tak, słucham? - odebrałem.
-Dzień dobry panie Robercie. Z tej strony kierownik firmy Nike. Mamy dla pana propozycję sesji zdjęciowej w Paryżu. Czy byłby pan zainteresowany? Obiecujemy duże wynagrodzenie.
Wahałem się. Za bardzo nie chciałem brać udziału w tej sesji, ale jestem w końcu ambasadorem Nike. Powinienem, więc się zgodziłem. Może chociaż na chwilę oderwę się od problemów?

~oczami Kamili~
Siedziałam w domu i przeglądałam pocztę. Było mnóstwo wiadomości. Większość, to reklamy. Nawet nie miałam siły ich wszystkich odczytywać. Jednak jedna przykuła moją uwagę. Mianowicie była to wiadomość od Nike z propozycją udziału w sesji zdjęciowej w Paryżu. Początkowo nie wiedziałam, co zrobić. Jednak po chwili zastanowienia odpisałam, że zgadzam się na udział. W końcu Paryż, to piękne miasto. Pozwiedzam trochę, kupię kilka pamiątek. Oby to był magiczny czas.

_________________________________________________________________________

A więc po pierwsze, to bardzo Was przepraszam za to opóźnienie. W tygodniu postaram się dodać coś w ramach rekompensaty. 
Po drugie, to mam małe pytanko: czy znalazłaby się tu jakaś dziewczyna, która zechce powysłuchiwać moich problemów i doradzić? Nie chcę o nich mówić nikomu z moich przyjaciół, bo zaraz by to rozgadali innym, a tego wolę uniknąć. Zawsze to robi się lżej, jak się komuś wygadasz :) 
Po trzecie, to mam propozycję. Zainspirował mnie ten blog: http://rememberaboutsmile.blogspot.com/. Pytałam już o to autorkę. Chciałabym założyć na fb stronkę z pozytywną energią i motywacją. Rozprzestrzeniajmy optymizm. Czy któraś z Was chciałaby wspólnie ze mną prowadzić takową stronkę?  :) 


niedziela, 6 października 2013

Przepraszam

Przepraszam, że nowy rozdział nie pojawił się w piątek. W ostatnim czasie miałam natłok zajęć. Musiałam nadrobić zaległości w szkole i do tego doszły jeszcze problemy rodzinne. Kompletnie nie miałam czasu i głowy do pisania. Przepraszam Was bardzo. W najbliższym czasie postaram się coś dodać :)