Robert jeszcze bardziej się przybliżył
i w tamtym momencie błysnął flesz aparatu.
-No dobra kochani, myślę, że to już
wszystko. Dziękuję wam bardzo za współpracę. Zdjęcia niedługo
pojawią się w naszych reklamach – powiedział Dante i zaczął
się zbierać.
Poszłam się przebrać w normalne
ubrania. Stanęłam przed lusterkiem i sama nie wiedziała, co mam
myśleć. Przez te pół roku brakowało mi Roberta. Wmawiałam
sobie, że tak nie jest, ale w głębi serca potrzebowałam go. A
teraz? A teraz kiedy go spotykam nie potrafię wydobyć z siebie ani
słowa. No brawo. To się nazywa wysoka inteligencja. Popatrzyłam
jeszcze przez chwilę w swoje odbicie i skierowałam się do wyjścia.
Kiedy już wyszłam okazało się, że w końcu przestało padać, a
zza chmur wyszło słońce.
-Kamila – podszedł do mnie Roberta –
Masz dzisiaj czas?
I w tym momencie przez twoją głowę
przebiega tysiąc myśli. Znasz to?
-Yyy... tak, tak, jasne. Mam –
uśmiechnęłam się – A co?
-Spotkalibyśmy się? - zapytał.
-Możemy – powiedziałam i
ustaliliśmy wszystkie szczegóły.
Okazało się, że tymczasowo mieszkamy
w tym samym hotelu. Wróciliśmy razem taksówką i rozeszliśmy się
do swoich pokojów. Kiedy weszłam do środka, szybko zamknęłam
drzwi i opadłam na łóżko. Z jednej strony to cieszyłam się ze
spotkania, a z drugiej, to nie wiedziałam, czego mam się
spodziewać. Mogę liczyć na nie wiadomo co, a on chce tylko
pogadać. No tak, czym ja się łudzę? Że przez pół roku nie
znalazł sobie nowej dziewczyny? Haha, bujną masz wyobraźnię
Zawadzka, nie ma co. Chociaż z drugiej strony, to chyba żadne
gazety nic nie pisały o jakimś nowym związku Lewandowskiego. Nie
zastanawiając się dłużej chwyciłam za laptopa i zaczęłam
przeszukiwać portale plotkarskie. Czytając o najnowszej roli Anny
Muchy uświadomiłam sobie, że powinnam zacząć się szykować. A
tak właściwie nie zacząć, a być już prawie gotowa. Jak oparzona
zamknęłam kartę internetową i poszłam do łazienki. Nawet nie
miałam czasu, żeby móc zastanowić się, co nałożyć. Chwyciłam
ubrania, które leżały na wierzchu i w mgnieniu oka stałam gotowa.
Włosy zostawiłam rozpuszczone, jedynie delikatnie pofalowałam
końcówki. Zabrałam klucze do pokoju i zeszłam na dół. Umówiłam
się z Robertem na krótki spacer po Paryżu. Muszę przyznać, że
to bardzo fajny pomysł. Będąc w windzie poprawiłam jeszcze włosy
i po raz kolejny przejrzałam się w lustrze.
-Matko, Zawadzka. Co ty robisz?
Zachowujesz się jak nastolatka przed spotkaniem z najpopularniejszym
chłopakiem w szkole – powiedziałam sama do siebie.
Kiedy mały ekranik w windzie
zakomunikował, że jesteśmy na parterze i pora wysiadać serce
zaczęło mi walić, jak młot. Niepewnie wyszłam z małego
pomieszczonka i udałam się w stronę drzwi obrotowych.
-A może mnie przytrzasną i będzie
spokój? Przynajmniej nie będę się musiała martwić o to
spotkanie? - pomyślałam.
No, jednak drzwi mnie nie przytrzasnęły
i wyszłam przed budynek cała i zdrowa. Robert już czekał na mnie
na pobliskiej ławce.
-Hej – przywitałam się – Długo
czekasz?
Przez chwilę patrzył na mnie nic nie
mówiąc. Kurczę, to dobry, czy zły znak?
-Cześć – uśmiechnął się –
Nie, nie. Tylko chwilę.
-Chwilę? Czyli pół godziny? -
zażartowałam.
-No coś koło tego – zaśmiał się
wstając z ławki.
-Przepraszam – uśmiechnęłam się –
To gdzie idziemy?
-Szczerze?
-Yhym.
-Nie znam za dobrze Paryża. Myślałem
żeby pójść gdzieś do centrum, a po drodze wstąpić do jakiejś
restauracji. Nie mam konkretnych planów – powiedział napastnik
BvB.
-Okej, w takim razie zobaczymy, gdzie
nas nogi poniosą.
Przez jakiś czas szliśmy w kompletnym
milczeniu. Nie wiedzieliśmy, o czym najpierw porozmawiać, więc w
ogóle się nie odzywaliśmy. Zaszliśmy i zajęliśmy miejsce w
małej przytulnej kawiarence. Po złożeniu zamówień, panującą
dotychczas ciszę przerwał Robert:
-Zmieniłaś się.
-Taak, trochę tak. Zresztą ty też.
-Ja to mało – zaśmiał się –
Przefarbowałaś włosy?
-Tak, na trochę ciemniejsze.
Czy my już na serio nie mamy żadnych
tematów, że musimy o włosach gadać?
-A co tam u ciebie? Dawno nie gadaliśmy
– powiedział napastnik.
-U mnie? A nic ciekawego. Mieszkam
teraz z Asią w USA. Namówiłam ją, żeby spróbowała swoich sił
w modelingu. I muszę przyznać, że dobrze jej idzie. Miałyśmy już
nawet wspólną sesję. A co u ciebie?
-Co mam ci powiedzieć? Że jak
odeszłaś, to... - zaczął, ale kelner akurat teraz musiał
przynieść nasze zamówienia.
No świetnie. I teraz się nie dowiem,
co chciał mi powiedzieć. Kelner jedynie uśmiechnął się
promiennie w moim kierunku i zapytał przesłodzonym głosem:
-Ślicznotko, podać coś jeszcze?
-Nie, dziękuję – powiedziałam
wkurzona.
Kiedy odszedł rzekłam:
-Uważaj żeby ci zęby nie wypadły od
tego szczerzenia japy. I jeszcze ten cudny, słodki głosik. Chyba
zaraz zwymiotuję.
Lewandowski popatrzył na mnie
rozbawiony, a później zaczął się głośno śmiać.
-Haha, brakowało mi tego, wiesz? -
powiedział, kiedy już trochę się opanował.
-Czego? Mojej szczerości? - zaśmiałam
się.
-Hehe, tak – przyznał z uśmiechem –
Wiesz, trochę okrutna jesteś. Chłopak się stara, jest miły.
Ewidentnie cię podrywa, a ty go z błotem mieszasz. Nieładnie
Kamilka, nieładnie.
-Daj spokój. I tak się z nim nie
umówię. Nie w moim guście taki gostek – czyżby jakiś uśmiech,
wyraz satysfakcji na twarzy Lewandowskiego? Niee, tylko mi się
wydawało. A może?
Dojedliśmy nasze zamówienia,
zapłaciliśmy, a tak właściwie to Robert zapłacił i wyszliśmy.
Nie chcąc marnować czasu, od razu po wyjściu z kawiarenki udaliśmy
się pod Wieże Eiffla. Była piękna. Stanęłam i wpatrywałam się,
jak zaczarowana. Pomimo, że zwiedziłam już duużą część
świata, to nie mogłam oderwać od niej oczu. Może jednym wydaje
się, że to tylko kupa złomu i żelastwa, która nocą podświetlona
jest przez kilkaset światełek, ale ja zdecydowanie jestem w drugiej
grupie – osób zachwycających się budowlą. Nie na darmo mówią,
że to cudowne miejsce. Stojąc tak, nagle zdajesz sobie sprawę, że
świat na chwilę się zatrzymał. Nie wiem dlaczego? Może dlatego,
że przychodzą tu zakochane osoby? Widać u nich szczęście z
przebywania razem. Sama obecność drugiej osoby jest dla nich
najważniejsza. Widząc „setki chodzących szczęść” sama
zaczynasz czuć radość w sercu.
-Zrobić ci zdjęcie? - z moich
rozmyślań wyrwał mnie stojący obok Robert.
-Co?? Aaa, tak. Jasne – stanęłam i
uśmiechnęłam się w stronę aparatu.
Potem role się zamieniły i to ja
cyknęłam fotkę piłkarzowi.
-Przepraszam, mamy małe pytanko –
zaczepiła nas jakaś para – Zrobilibyście nam zdjęcie? Potem my
cykniemy wam – uśmiechnęli się.
Przystaliśmy na tą propozycję. Po
zrobionych zdjęciach usiedliśmy na pobliskiej ławeczce.
-To co tam u ciebie? Wtedy w
restauracji ten goguś nam przerwał – uśmiechnęłam się.
-A u mnie nudy. Nic specjalnego się
nie wydarzyło. Borussia przegrała w Lidze Mistrzów. Polskiej
Reprezentacji też nie najlepiej idzie. Ale tak ogólnie jest ok.
-A co u Mileny i twojej mamy?
-Milena z Bartkiem zajmują się swoim
synkiem, a mama chodzi cała w skowronkach. Już od dawna nie była
taka szczęśliwa. A co u twoich rodziców?
-Ooo, to się cieszę. A szczerze, to
nie wiem co u moich słychać. Od bardzo dawna nie miałam z nimi
kontaktu.
-Czemu?
-Tata wiecznie jest zapracowany. Mama
też do mnie nie dzwoni.
-A ty do niej zadzwoniłaś chociaż
raz?
-Noo, kiedyś dzwoniłam, ale kontakt
się nam urwał i tyle.
-Nie tęsknisz za nimi? - spytał
zdziwiony.
-Może trochę.
-Słuchaj, zaraz skończy się sezon i
będę jechał w odwiedziny do mamy. Jeśli masz ochotę, to możemy
się razem wybrać do Polski.
-O nie, nie, nie. Kategorycznie
odmawiam! Nie chcę jechać do Polski – powiedziałam zła.
-Ale czemu? Przecież chyba możesz na
2 dni pojechać odwiedzić rodzinę? Nikt cię tam nie zje –
uśmiechnął się przyjaźnie.
-No, okej – powiedziałam po dłuższej
chwili zastanowienia.
Chwilkę jeszcze posiedzieliśmy i
popatrzyliśmy na piękne widoki, a później wróciliśmy do hotelu.
Może i ten dzień nie skończył się, tak jakbym chciała, ale nie
jest źle. W końcu gadamy z Robertem normalnie. Nie wyjaśniłam mu
jeszcze sytuacji sprzed roku, ale po co? On teraz ma nowe życie, a
ja nie będę się w nie wwalała z moimi Loubutinami.(od aut. Znana
marka szpilek) Cieszę się z tego, jak jest. Zostaliśmy
przyjaciółmi i to jest najważniejsze.
_______________________________________________________________________________
No, a więc po dłuugim okresie nieobecności dodaję nowy rozdział. Nie jest on idealny, ale cóż. Z góry mówię, że niestety, ale nie wiem, kiedy pojawi się następny. W ostatnich miesiącach cierpię na kompletny brak czasu. Ilość kartkówek, klasówek, prac domowych i innych zajęć jest zniewalająco duża. Nie mam praktycznie żadnej chwili wolnej dla siebie, a jeśli takowa się zdarzy, to chcę ją wykorzystać na odpoczynek.
Wrzucam też adres mojego tumblr, jeśli ktoś ma czas i ochotę, to zapraszam :)
ooo no w końcu dodałaś <3
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity ;*
rozdział świetny. Mam nadzieje że wszystko pójdzie lepiej z nimi . Pozdrawiam i czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńO jak fajnie że postanowiłaś wrócić :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny i czekam z niecierpliwością na kolejny:D
Buziaki
Paula