środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 23

Następnego dnia obudziłam się koło 9. Przynajmniej będę wyspana. Szybko podeszłam do szafy, wybrałam ubrania i udałam się do łazienki. Kiedy zeszłam na śniadanie ujrzałam uśmiechniętego Roberta zajadającego się płatkami śniadaniowymi. Ruchem ręki wskazał żebym podeszła. Z produktów dostępnych w menu skomponowałam swoje śniadanie i usiadłam obok piłkarza.
-Hej – przywitałam się.
-Cześć, cześć – uśmiechnął się – Jedz szybko i idź się pakować.
-Słucham? - zdziwiłam się.
-O 14 mamy samolot do Dortmundu – oznajmił.
-Coo? - prawie zakrztusiłam się swoim posiłkiem – Jak to MAMY?!
-No tak normalnie. Pakujesz się i jedziemy na lotnisko. To takie miejsce, gdzie przylatują i odlatują takie duże maszyny – zaśmiał się.
-Zamknij japkę Robert – powiedziałam – Wiem, co to jest lotnisko i samolot. Tylko dlaczego ja mam z tobą jechać??
-Bo potem jedziemy razem do Polski. Już zapomniałaś? Masz odwiedzić rodziców. Ja mam teraz jeszcze sezon. Czekają mnie 2 ważne mecze. Nie mogę ich sobie odpuścić. No już się najadłaś, idziemy – powiedział i pociągnął mnie za rękę.
-Nienawidzę cię – stwierdziłam w windzie.
-Tak, tak Zawadzka – zaśmiał się – Patrz, bo ci uwierzę.
Okej, może i Robert chce dobrze, ale czemu o wszystkim decyduje za mnie? Nienawidzę tego. Weszłam do pokoju i mimo niechęci spakowałam się. Chwyciłam jeszcze za telefon i zadzwoniłam do Asi. Poinformowałam ją, że jadę do Polski i wrócę dopiero za kilkanaście dni. Na wieść, że spotkałam Roberta zaczęła piszczeć tak głośno, że musiałam odsunąć komórkę od ucha. Na sam koniec życzyła mi szczęścia i wielu dzieci z Robertem. Dobre sobie. Spakowałam telefon do torebki i gotowa wyszłam z pokoju. Robert jak zwykle już na mnie czekał. Zamówiliśmy taksówkę i udaliśmy się na lotnisko. Kiedy podeszliśmy do okienka po bilety, okazało się, że nie ma już miejsc.
-Ale jak to nie ma miejsc? - powiedział Robert – Proszę pani, ja mam dzisiaj wieczorem mecz. Muszę na nim być. Inaczej trener się wścieknie.
-Przykro mi. W klasie biznes nie ma już miejsc, ale mamy za to kilka biletów na klasę ekonomiczną – powiedziała kobieta.
Robert spojrzał na mnie zdziwiony i kupił owe bilety. Kiedy staliśmy już w kolejce jakiś facet nadepnął mi na nogę,a inna kobieta walnęła torebką w brzuch. Czy ci ludzie normalnie chodzić nie potrafią?
-Zabiję cię. Jak można być takim DEBILEM i nie zarezerwować wcześniej biletów?! - zapytałam Roberta, a ten tylko głupio się uśmiechnął.
-Może nie będzie tak źle – powiedział i przeszliśmy przez wszystkie odprawy.
Czy Robert wspominał coś, że nie będzie tak źle?? Nie, wcale nie jest dobrze. Jest koszmarnie. Siedzę obok jakiegoś obleśnego faceta. Robert dostał miejsce kilka rzędów za mną. A wracając do tego faceta, to dłużej nie wytrzymam. Właśnie zaczął jeść kanapkę i ciamka tak, że umarłego by obudził. Wstałam i poszłam do łazienki. Po drodze zaczepił mnie Robert. Też nie miał najlepszego miejsca. Trafił na jakąś samotną dziewczynę, która klei się do niego i nie zamierza dać spokoju.
-Jak się siedzi? - zapytał.
-A jak myślisz, czemu idę do łazienki? Już wytrzymać z tym facetem nie mogę – powiedziałam zrezygnowana.
Nawet nie miałam ochoty się wkurzać i wykłócać. Kiedy weszłam do łazienki myślałam, że upadnę. Śmierdziało tam niemożebnie, a o poziomie czystości, to już nie wspomnę. Nie wytrzymałam nawet pół minuty i wróciłam na swoje miejsce. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy zamiast ciamkającego faceta ujrzałam Roberta.
-A co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
-Poprosiłem tego gościa żeby zamienił się ze mną miejscami.
-I zgodził się od tak?
-No nie do końca – zaśmiał się – Powiedziałem mu, że jesteś moją narzeczoną i chciałbym siedzieć koło ciebie. Wtedy się zgodził.
-To dobrze. Z dwojga złego wolę ciebie niż jego.
-Aż tak mnie nie lubisz? - spytał całkiem poważnie.
Praktycznie cały czas sobie dogryzaliśmy, ale nigdy nie brałam tego za poważnie. Uważałam, że jak powiem coś złośliwego, to Robert nie weźmie tego do siebie. A tu niespodzianka – Lewandowski się przejmuje.
-No coś ty. Oczywiście, że cię lubię – uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
-Czyli troszkę ci jednak na mnie zależy? - spytał z lekkim uśmiechem.
-Tak – i tylko tyle zdołałam powiedzieć.

Robert objął moją twarz i delikatnie pocałował. Nie protestowałam. Przez ten rok brakowało mi go. Wtopiłam swoje dłonie w jego ciemne włosy i oddawałam każdy pocałunek.

__________________________________________________________________________

Oddaję w Wasze łapki kolejny rozdzialik. Bardzo krótki, za co przepraszam.

O matko. Pisałam wczoraj i dzisiaj egzaminy próbne. Masakra. Jeszcze jutro czeka mnie ostatni dzień męczarni. Zadania są tak powalone, że czytam 3 razy i nie rozumiem o co chodzi. Ja nie wiem, jak sobie poradzę na tym właściwym. Liczę na duuuużo szczęścia. 

Jak tam przygotowania świąteczne? Pieczecie coś albo gotujecie? Ja zamierzam upiec pierniczki miodowe, ciasteczka cynamonowe i jakieś ciasto, ale jeszcze nie wiem jakie. 
Może macie jakieś fajne przepisy na potrawy, niekoniecznie świąteczne? Jeśli tak, to podzielcie się. Bardzo chętnie spróbuję upichcić coś nowego. 
Życzeń Wam na razie nie składam, bo przed świętami postaram się jeszcze jakiś rodzialik naskrobać.

Trzymajcie się cieplutko w te mroźne zimowe dni. Buziaki :*  


6 komentarzy:

  1. Ojojo, cudownie *.* Ujmę to tak: W KOŃCU! Ile to można ich nie swatać?! Już się bałam, że w ogóle to nie nastąpi!
    Egzaminy próbne- zgroza... Mnie czekają w styczniu, ale po testach, które rozwiązujemy, mogę stwierdzić, że kolorowo nie będzie :/
    Przepisów CI nie dam, bo ani piec, ani gotować nie potrafię :D
    Czekam na następny rozdział!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda że tak krótki :/
    Ale za to fajny :)
    Nie przejmuj sie też tak miałam na próbnych że nic nie rozumiałam a przyszłam na właściwy to napisałam dobrze :D
    Dasz radę wieże w ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!!! Z niecierpliwościom czekam na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobiłam! I wiesz co? :D nie żałuję, bo to co piszesz jest nieziemskie :)
    Zakochałam się w tym opowiadaniu :)
    W końcu oni są razem! :D Już myślałam, że ta chwila nie nastąpi :D
    Z niecierpliwością czekam na next'a i zapraszam do siebie na:

    pilkarski-mezalians.blogspot.com
    naturalnie-nierealne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny, jak zawsze ;) Cieszę się, że w końcu się pocałowali !
    Też piekę ciasteczka cynamonowe i pierniczki. Mam przepis na pyszne migdałowe ciasteczka ;)
    225 g masła
    100 g (1/2 szklanki) cukru
    2 łyżeczki aromatu migdałowego
    310 g (2 i 1/2 szklanki) przesianej mąki pszennej
    65 g (1/3 szklanki) cukru kryształu do dekoracji

    1.W dużej misce zmiksować masło z 1/2 filiżanki cukru i aromatem migdałowym aż masa będzie lekka i puszysta. Dodać mąkę i mieszać drewnianą łyżką, aż wszystko się dobrze połączy a ciasto będzie gładkie. Podzielić ciasto na 2 części. Przykryć, włożyć na 2 godziny do lodówki.
    Nagrzać piekarnik do temperatury 150°C.
    Na powierzchni lekko posypanej cukrem rozwałkować ciasto, każdą połowę osobno, do grubości około 1,5 cm. Wyciąć ciasteczka za pomocą foremki o średnicy ok. 6,5 cm . Położyć 2 cm od siebie na niewysmarowanej blasze do pieczenia ciastek. Końcówką drewnianej łyżki lub wyciskarką do ciastek zrobić wgłębienie w środku każdego ciasteczka.
    Piec 25 do 30 minut lub do czasu, aż ciastka nabiorą złotego koloru wokół krawędzi. Jeszcze ciepłe obtaczać w cukrze. Ostudzić całkowicie na metalowej podstawce.
    +zapraszam do mnie na:
    http://posylamusmiech.blogspot.com/
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu pocałunek, i w końcu tak słodko, romantycznie, czyli dokładnie tak, jak uwielbiam ! Świetny rozdział, nie mogę doczekać się na kolejny :) Pozdrawiam : *

    OdpowiedzUsuń