poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 26

Stoję, a właściwie stoimy, przed drzwiami domu moich rodziców. Niepewnie wyciągnęłam rękę w stronę dzwonka, ale po chwili ją cofnęłam. Robert nie miał zamiaru się patyczkować, więc sam zadzwonił, po czym uśmiechnął się w moją stronę. Posłałam mu jedynie mordercze spojrzenie gdyż drzwi powoli się otworzyły. Ujrzałam w nich moją mamę. Średniego wzrostu brunetkę, o niebieskich oczach, z burzą loków. Stałam tak i patrzyłam, jak zaczarowana do czasu aż moja rodzicielka rzuciła mi się w ramiona. Po chwili, kiedy już opanowałam zdziwienie, odwzajemniłam gest.
-Boże, kochanie! Jak ja cię dawno nie widziałam – powiedziała uradowana – Ależ się zmieniłaś. Wchodźcie do środka.
Po przekroczeniu progu Robert kulturalnie się przedstawił i przeszliśmy do salonu. Zajęłam miejsce na kanapie i zaczęłam oglądać wystrój wnętrza. Na ścianach było mnóstwo moich zdjęć z dzieciństwa. Na wielu z nich jestem razem z mamą. Dwie uśmiechnięte wariatki. Wiecznie cieszące się życiem. Zawsze znalazłyśmy powód do śmiechu. Na samo wspomnienie tamtych lat uśmiechnęłam się sama do siebie. Rodzicielka w tym czasie poszła zaparzyć herbatę i w momencie, kiedy skończyłam swoje rozmyślania, wróciła z kuchni z trzema parującymi kubkami. Usiadła obok mnie i zaczęła rozmowę:
-Ale ty kochanie jesteś piękna – na te słowa Robert uśmiechnął się pod nosem.
Nie powiem, ale ucieszył mnie ten gest.
-Ma się tę urodę po mamusi – zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez dobrą godzinę. W pewnym momencie poczułam nagły przypływ uczuć. Przybliżyłam się do mamy, podciągnęłam nogi pod brodę i mocno ją objęłam. Nic nie mówiłyśmy. Nie potrzebowałyśmy słów, potrzebowałyśmy siebie. Widziałam, jak Robert ukradkiem robi nam zdjęcie, ale nic nie powiedziałam. Naszą sielankę przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam za siebie i ujrzałam babcię. Jej mina była co najmniej zdziwiona. Szybko wstałam i przywitałam się krótkim „cześć babciu”.
-Cześć dziecko. Ale wyrosłaś – uśmiechnęła się – Przerosłaś już mnie i mamę.
Wow, zapowiada się całkiem miło. Ale to wszystko do czasu. Babcia przywitała się z Robertem, a może raczej on z nią i usiadła na fotelu. Zrobiła swoją słynną minę. Czyli już było wiadome, że szykuje się pogadanka, a właściwie kazanie. Wszyscy zajęliśmy swoje poprzednie miejsca i patrzyliśmy na starszą kobietę.
-Kamila, bardzo cieszę się, że przyjechałaś – zaczęła – Ale ile czasu nie dawałaś znaku życia? Dziecko, martwiliśmy się o ciebie. Nie dzwoniłaś, nie pisałaś, nie mówiąc już o jakimkolwiek przyjeździe. Jak można tak postępować?! Rok cię nie było i nagle przyjeżdżasz z jakimś chłoptasiem i co? Na co liczysz?! Na oklaski?! Mogłaś chociaż uprzedzić, że przyjeżdżasz z jakimś kierowcą – spojrzała lekceważąco na Roberta.
Widziałam w jego oczach zdziwienie i jakby smutek. No tak, babcia uraczyła go mrożącym spojrzeniem. Uważała się za najważniejszą i najlepszą. Innych traktowała z góry. Dlatego nie chciałam mieć z nią kontaktu.
-Babciu, Robert nie jest moim kierowcą – powiedziałam stanowczo.
-Doprawdy? - spytała lekceważąco – A kim? Jakimś innym sprzątaczem albo Bóg wie kim?
-Nie! Jest dla mnie ważny, okej?! - powiedziałam już coraz bardziej wkurzona.
-Ważny?! - prychnęła – Jest twoim kochasiem?! Kolejną zabawką? Dobry jest w łóżku, dlatego go jeszcze trzymasz?!
Teraz przegięła. Są pewne granice przyzwoitości,a ona je przekracza. Nie mogłam dłużej tego słuchać i patrzeć, jak Robertowi jest głupio.
-Nie jest żadną zabawką!! Ślepa jesteś, czy tylko udajesz głupią?! Jest dla mnie najważniejszym facetem na Ziemi! Z nikim nie byłam tak szczęśliwa!! Potrafi sprawić, że na sam jego widok się uśmiecham!! Pociesza i wspiera mnie nawet w najtrudniejszych chwilach, w przeciwieństwie do ciebie!! Zawsze mnie wysłucha i zrozumie!! Ja go po prostu kocham!!!!! - wykrzyczałam i wściekła wybiegłam z mieszkania.
Nie wiedziałam dokąd powinnam iść. Teraz już i tak wszystko mi jedno. Szłam po prostu przed siebie. Nadal byłam wkurzona na babcię. Jak można się było tak zachować? Trzeba być już naprawdę niewrażliwą jędzą! Z mieszkania rodziców było bardzo blisko do centrum i parku, więc w całej tej złości doszłam aż do Pałacu Branickich. Było już ciemno, więc włączono oświetlenie. O tej porze budowla wygląda wspaniale. Nagle poczułam, jak czyjaś dłoń chwyta mnie i obraca w swoją stronę. Kiedy się podniosłam wzrok ujrzałam Roberta. Stał przede mną cały uśmiechnięty. Speszona spuściłam głowę w dół. Piłkarz delikatnie ujął mnie za podbródek i uniósł do góry.
-Ej, ej, ej. Spójrz mi w oczy – powiedział, a ja to uczyniłam – To co mówiłaś wtedy w domu, to prawda?
-Eee, tak – powiedziałam niepewnie.
Robert nic nie powiedział tylko mnie pocałował. Delikatnie i czule. Czułam jakbym unosiła się nad ziemią. Po chwili oderwał się ode mnie i uklęknął na jedno kolano.
-Kamila, wiem, że między nami różnie bywało. Były wzloty i upadki, ale mimo tego nigdy nie przestałem cię kochać. Jesteś dla mnie najważniejszą kobietą. Nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie. Kocham cię. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na Ziemi i spędzisz ze mną resztę życia? Kamila, wyjdziesz za mnie? - spytał, a ja się rozpłakałam.
Rzuciłam mu się w ramiona i wyszeptałam cichutkie „tak”. Robert założył mi pierścionek na palec i pocałował. Było w tym mnóstwo czułości i miłości. Teraz to już fruwałam nad ziemią. Dawno nie czułam się tak szczęśliwa. Jedna osoba, a potrafi sprawić tyle radości i przyjemności. Teraz mogę bez ogródek powiedzieć – tak, kocham Roberta.


______________________________________________________________________

Ciężko mi to powiedzieć, ale niestety powoli zbliżamy się do końca historii tej dwójki. Ale na pocieszenie mogę powiedzieć, że już zabieram się za pisanie kolejnego bloga. Tym razem o Marco - tak dla odmiany. W najbliższych dniach napiszę zakończenie tego bloga i podam adres nowego. Póki co czytajcie i oceniajcie w komentarzach, to coś na górze :) 



2 komentarze:

  1. no w końcu wyznali sobie miłość ;)
    Robert jak słodko ;*
    a ta babcia to jakaś wredna jest :D
    Czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jakie wyznanie.
    oświadczyny.
    robert jaki słodki
    babcia jaka wredna była.
    Czekam na kolejny i zapraszam do sb.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń