sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 3

Następnego dnia obudziła mnie Aśka.
-Wstawaj śpiochu, już 7.30 – powiedziała.
-Coo??!! Jaka 7.30? Mam tylko 30 minut na przygotowanie? O nie. Trudno spóźnię się. Przecież mogę, bo co mi niby ten David zrobi.
-Oj żartowałam. Jest 6.30, ale chciałam cię nastraszyć.
-Wiesz co, wal się z takim straszeniem – zażartowałam i rzuciłam w nią poduszką.
-Bardzo chętnie, ale nie mam z kim – zaśmiała się – Mogę sprawdzić pocztę na twoim laptopie?
-Nie, nie możesz – zaśmiałam się – No jasne, że możesz. Mam ci jeszcze mówić, że masz się czuć jak u siebie? Jak widzę muszę, więc czuj się, jak u siebie i nie pytaj czy możesz coś zrobić, tylko to rób.
Aśka sprawdzała pocztę, a ja poszłam do łazienki ogarnąć się. Po jakiejś pół godzince stałyśmy ubrane.
-To co laska, gotowa? Chodź pojedziemy na śniadanie do jakiejś restauracji - powiedziałam.
-Tak. Dzisiaj czeka nas zapoznanie z uczestniczkami i wizyta na stadionie – powiedziała Aśka w samochodzie.
-Jaka wizyta na stadionie? Co ja będę piłkarzy szkoliła na modelki?
-Nie – zaśmiała się Asia – Tam będzie ich pierwsza sesja i tak jakby pokaz.
-Aaa, no chyba, że tak. Kuźwa, jak ja mam teraz jechać? W prawo czy lewo?
-Najpierw w lewo, a potem prosto.
-A okej.
Po niecałych 10 minutach byłyśmy na miejscu. Na internecie znalazłyśmy jakąś elegancką restaurację. Dobrze, że Aśka zna miasto, bo sama bym tu nie trafiła. Kiedy wysiadłam z samochodu dopadł mnie tłum dziewczyn.
-O matko!! Kamila Zawadzka!! To naprawdę ty?! - krzyczały.
Uśmiechnęłam się do nich i weszłam do lokalu. Usiadłyśmy przy stoliku i zamówiłyśmy dania. Kiedy kelner przyniósł rachunek Aśka zaczęła szperać w portmonetce.
-Pogięło cię Cegielska? - zapytałam – Chowaj ten portfel. Ja zapłacę.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. Chowaj te pieniądze i wychodzimy – powiedziałam i zapłaciłam za nas obie.
Wow i znowu magiczny wpływ Asi. Kiedyś nigdy nie wzięłabym kogoś do jednej z najdroższych restauracji i zapłaciła za niego, a teraz? A teraz płacę za Aśkę i jeszcze się z tego cieszę. Oj ta Aśka jest jakaś zaczarowana. Wsiadłyśmy w samochód i zajechałyśmy pod biuro Davida. Kiedy weszłam do sali, gdzie czekały na mnie dziewczyny zaniemówiłam. Spodziewałam się brzydoty, ale nie w takim stopniu. Ludzie! Skąd oni je wzięli?! Co to jest konkurs na najbrzydszą mieszkankę Dortmundu, czy jak?! Dziewczyny na mój widok uśmiechnęły się szeroko, a ja stałam jak wryta. Aśka popchnęła mnie lekko do przodu. Oj David, już nie żyjesz.
-Cześć dziewczyny. Jak zapewne wiecie nazywam się Kamila Zawadzka. Niestety będę z wami pracowała przez najbliższy czas. Od razu mówię żebyście się cudów po sobie nie spodziewały.
Kiedy to powiedziałam widziałam na ich twarzach smutek. No, ale co to moja wina, że są brzydkie? Nie, więc niech nie mają mi za złe mojej szczerości.
-No dobra, a to jest moja asystentka – Joanna Cegielska. Dziś czeka nas, a właściwie was sesja i pokaz na stadionie.
Kiedy to powiedziałam po sali poszedł cichy pisk.
-A co wy tak piszczycie? - zapytałam zdziwiona.
-No bo może poznamy zawodników Borussi.
-Czego?
-Borussi Dortmund – to tutejszy klub piłkarski.
-Aha. No, ale zanim tam pojedziemy, to może się lepiej poznamy. A więc powiedzcie coś o sobie, przedstawcie się, opowiedzcie o swoich zainteresowaniach.
Jak je bliżej poznałam, to stwierdzam, że to bardzo sympatyczne dziewczyny. Może i nie są takie ładne, ale czy wygląd jest najważniejszy? Razem pojechałyśmy na stadion. Tak właściwie, to one oddzielnie, a ja i Asia oddzielnie.
-Ty, o co im chodziło z tymi piłkarzami, że tak piszczały? - zapytałam w drodze.
-Haha, Zawadzka, ty niby taka światowa, a o słynnej Borussi nie słyszałaś? - zaśmiała się.
-Jak widać nie. Nie interesuję się piłką nożną – odpowiedziałam.
-No wiesz, wiele dziewczyn marzy aby poznać piłkarzy, a one już pierwszego dnia zajęć mają taką okazję, więc się cieszą – powiedziała w momencie, kiedy dojechałyśmy na boisko.
Dziewczyny stanęły przy wejściu, a ja zarządziłam:
-Dobra laski, wy lećcie na boisko, a ja zaraz dojdę. Zapytam jeszcze, co ze sceną.
Dziewczyny poszły, a ja spytałam jakiegoś gościa o scenę. Powiedział, że zaraz przywiozą wybieg i wniosą go na murawę. Super, czyli wszystko jest załatwione, więc mogę iść już do lasek. Kiedy wyszłam na murawę ujrzałam dziewczyny stojące z boku i gadających coś chłopaków. Podeszłam do nich i powiedziałam:
-No to dziewczyny idziemy bardziej na środek. Ruchy, ruchy. Słuchajcie, teraz będziecie miały pierwszą sesję. Postarajcie się dać z siebie wszystko. Mimika waszej twarzy powinna dawać wrażenie subtelnej i pociągającej. Potem czeka was mini pokaz mody. Zaraz przywiozą tu mały wybieg.
Szłam sobie aż wpadłam na jakiegoś wysokiego bruneta.
-Idioto! Jak łazisz!! - wydarłam się.
-Jak ja łażę?!! To ty księżniczko z koziej dupy nie patrzysz, gdzie leziesz! - wrzasnął.
-Oo niee mój grogi, nie będziemy tak rozmawiać. Kim ty niby jesteś, że za takiego ważnego się uważasz?!
-Piłkarzem.
-Piłkarzem?! Chyba w snach – zakpiłam – Piłkarz, który chodzić nie umie.
-A co ty tu w ogóle robisz?! My mamy trening, a ty wychodzisz tu w jakiś szpilkach i paradujesz, jak na wybiegu!
-Jestem modelką, więc paraduję idioto! I tak się składa, że mamy pozwolenie na sesję tutaj, więc ty debilu nie masz nic do gadania!
-Wiesz, co pusta modeleczko?! Wal się! - powiedział i zaczął odchodzić.
-To ty się pieprz idioto!
Wszystkie dziewczyny stały i gapiły się na mnie, jak na jakiś święty obrazek, a ja, jak gdyby nigdy nic kazałam im się przygotować do sesji. Fotograf odszedł z dziewczynami na bok, dając im rady,a ja z Aśką usiadłyśmy na krzesłach.
-Wow, to żeś dowaliła Lewandowskiemu – powiedziała.
-Komu? - spytałam nie wiedząc za bardzo, o kim ona mówi.
-No ten chłopak, co go zwyzywałaś, to Robert Lewandowski – jeden z najlepszych piłkarzy.
-Aha. I to, że jest niby najlepszy w piłce nożnej czyni go panem świata? Dupek i tyle ci powiem.
-Haha, widać, że go nie polubiłaś – zaśmiała się.
W tym samym czasie Lewy szedł z Marco, Mario, Łukaszem i Nurim do szatni.
-Wow, to żeś się z nią pokłócił – powiedział Nuri.
-A dajcie spokój. Kto to w ogóle jest? - spytał Robert.
-To ty nie wiesz kto to jest? - spytał Mario – Toż to jest Kamila Zawadzka. Najpiękniejsza modelka. Ją cały świat zna.
-Ja jej nie znam – rzekł Lewy.
-Bo ty ciołek jesteś. Jak można jej nie znać? - powiedział Nuri.
Po kilku godzinach dziewczyny skończyły pozować do sesji. Nie wyszła im ona najlepiej, no ale w końcu to ich pierwsza poważna sesja. Niestety scena nie dojechała na czas i będziemy tu musiały znowu przyleźć za jakiś czas. Super i znowu spotkam tego całego Lewandowskiemu, czy jak mu tam. Pożegnałam się z Asią i pojechałam do siebie. Wzięłam szybki prysznic i usiadłam na łóżku. Wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam przeglądać internet. Nawet sama nie wiem czemu, ale wpisałam w google: Robert Lewandowski. Wyskoczyło mi mnóstwo stron. Zaczęłam je przeglądać. Robert wpadł na podobny pomysł. Wpisał Kamila Zawadzka i również zaczął czytać artykuły.


________________________________________________________________________________

Noo, już wreszcie wakacje. Życzę Wam żeby były udane i słoneczne. Jak już pisałam na pierwszym blogu, nie wiem jak to będzie z rozdziałami w wakacje. Wyjeżdżam w drugiej połowie lipca i od 1 do 11 sierpnia. Wtedy na pewno nic nie dodam, ale postaram się wcześniej dodać kilka rozdziałów więcej :) Buziaki :** 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 2

Weszłam do swojego nowego tymczasowego mieszkania. Szczerze, to nie mogłam się przyzwyczaić, że teraz będę tu mieszkała przez najbliższy czas. W Stanach miałam dom z ogromnym ogrodem, basenem, widokiem na morze, wystarczyło kilkanaście kroków i już mogłam się w nim kąpać. A tutaj będę mieszkała w, co prawda, dwupoziomowym dużym mieszkaniu, ale to jednak nie to samo. Dobrze, że chociaż sama je urządzę, bo znając Davida, to ja nie wiem co on by wymyślił.
-Rozgość się – uśmiechnęłam się do Asi widząc, jak stoi wryta.
-Wow, ale chata – powiedziała – Zazdroszczę. Mieszkasz tu sama?
-Dzięki. Tak, sama. A co, chcesz się wprowadzić? - zaśmiałam się.
-Haha, nie dzięki. Mam swoje mieszkanie. Ślicznie tu, ale strasznie duży to mieszkanie. Nie zgubisz się?
-Haha, nie wiem. Tak szczerze, to jestem tu pierwszy raz. Część mebli zamawiałam przez internet, więc sama za bardzo nie wiem, co i jak, ale w Ameryce mam jeszcze większy dom – powiedziałam i usiadłyśmy na kanapie w salonie – Napijesz się czegoś?
-Hmm. Może wody.
-Wody? Kochana, miałam na myśli procenty – zaśmiałam się.
-Aaaaa, a to daj cokolwiek – uśmiechnęła się.
Przyniosłam z kuchni alkohol i zasiadłyśmy razem.
-Mogę ci zadać prywatne pytanie? - spytała Asia.
-Aśka, no jasne. Wal śmiało. Ja też chcę cię poznać i mam do ciebie przeróżne pytania. Skoro mamy się zaprzyjaźnić i razem pracować, to musimy się dobrze znać – uśmiechnęłam się.
-Zaprzyjaźnić się?
-No tak, chyba, że nie chcesz?
-Nie no jasne, że chcę, ale dziwię się, że taka sławna laska chce się przyjaźnić ze zwykłą dziewczyną.
-Daj spokój, traktuj mnie, jak zwykłą dziewczynę. Wyluzuj się.
-Okej. W takim razie masz chłopaka?
-Tak. Nazywa się Matt. Jest biznesmenem. Często nie ma go w domu, bo jeździ na różne delegacje. Jest ogólnie miły, spokojny, nie lubi imprez, woli posiedzieć nad papierami niż iść się zabawić. Totalne przeciwieństwo mnie, ale przez niego trochę się zmieniłam. Już nie chodzę tak często na imprezy, jestem spokojniejsza.
-Ale odpowiada ci to? Skoro lubisz imprezy, to po co się zmieniasz? Bądź sobą. On cię powinien kochać, taką jaka jesteś.
-Wiem Aśka, ale może to lepiej, że się ustatkowałam. A ty masz chłopaka?
-Miałam.
-Ooo,a czemu nie masz? Co się stało?
-Wydawało mi się, że jesteśmy szczęśliwą parą. Świetnie się dogadywaliśmy, ale któregoś dnia przyszedł do mnie i powiedział, że jestem dla niego za słaba. Że jestem brzydka, biedna, niepewna siebie, a jego koledzy chodzą z seksbombami i że to koniec z nami. Załamałam się wtedy.
-Coooo???!!! Jaki palant!! Jak on się nazywa? Zabiję debila!
-Thomas. Nie zabijaj go, bo pójdziesz do więzienia i kto mi zostanie? Tak szczerze, to ja rozmawiałam o tym tylko z tobą.
-Laska, słuchaj mam pomysł.
-Jaki?
-Jesteś śliczna, ale nosisz takie... hmm. Jak by to powiedzieć, starociotowe ubrania. Sorry, że tak mówię, ale taka prawda. Więc przejdziesz pod moim okiem metamorfozę. Staniesz się odważna i pewna siebie. Mówię ci. Ten Thomas będzie jeszcze żałował, że stracił taką laskę.
-Kama, serio byś mi pomogła? O matko, dziękuję ci. Zawsze marzyłam o takiej przyjaciółce.
-Widzisz, warto marzyć, bo marzenia się spełniają – uśmiechnęłam się – Chodź, poszukamy gdzie tu jest garderoba i poprzymierzamy jakieś ciuszki. Jutro musimy przecież ładnie wyglądać. Chociaż my zawsze ładnie wyglądamy.
-Ooo to jest dobre. Przymierz – powiedziałam, kiedy już znalazłyśmy garderobę. 
-Kama, pogięło cię. Mam chodzić na takich szpilach? Od razu się wyrąbię.
-Oj daj spokój. Mierz. Jaki masz rozmiar buta?
-37.
-Ooo to super, ja też taki mam, więc nie marudź tylko wkładaj. Noc jest długa, nauczę cię na nich chodzić.
Po zmierzeniu Asia stwierdziła, że wygląda całkiem ładnie, a te czerwone spodnie dodają jej pazura. Chodzenie na szpilkach nie wychodziło jej najlepiej, ale przecież jej pomogę. Nauczę ją. Ja wybrałam ten strój . Najpierw chciałam nałożyć jakąś sukienkę, ale potem stwierdziłam, że wygodniej będzie mi w spodniach.
-No, to teraz czas na lekcję – zaśmiałam się i zaczęłam uczyć Asię chodzić na obcasach.
Po kilku godzinach chodziła już prawie perfekcyjnie. Niczym modelka na wybiegu. Cieszę się, że jej pomogłam. Matko, to dziwne uczucie. Ja już od baaardzo dawna nikomu nie pomagałam. Zawsze dbałam o siebie, nie o innych. A tu proszę, jeden dzień znajomości, a ja już jej pomagam.
-Noo brawo laska – zaczęłam klaskać – Chodzisz, jak modelka na wybiegu. Gratulacje. Dostajesz ode mnie medal.
-Haha dziękuję, ale nie chodziłabym tak, gdyby nie twoja pomoc. Jeszcze raz baaardzo ci dziękuję – powiedziała i mnie przytuliła.
-Słuchaj, jest już późno. Zostań u mnie na noc. Mam przecież dużo pomieszczeń. Jutro z rana od razu razem pojedziemy do pracy – powiedziałam uśmiechnięta.
-A bardzo chętnie zostanę, jeśli to nie kłopot.
-Ty Aśka, to taki kłopot. Ja nie ma po prostu miejsca dla nas. Będziemy musiały spać na podłodze – zażartowałam.
-Haha rozbrajasz mnie dziewczyno – zaśmiała się Asia.
-I bardzo dobrze. Miło mi słyszeć, że jestem jak jakiś saper i rozbrajam kogoś, jak bombę normalnie – powiedziałam i razem wybuchnęłyśmy śmiechem.

Mimo jednego dnia znajomości z Asią, stwierdzam, że to mega miła osoba. Na początku była spięta, jakby się mnie bała, krępowała, a teraz jest super. Jest taka miła, zabawna, spontaniczna. Czuję, że tu w Dortmundzie będę miała z kim chodzić na imprezki. Co tu dużo mówić, potrzeba mi takiej osoby, podobnej do mnie. W Stanach mieszkam na co dzień, a nie mam takiej przyjaciółki, jak Aśka. Mimo, że znam ją krótko, czuję, że mogę o wszystkim jej powiedzieć. To wspaniałe uczucie. Kocham Matta, ale momentami czuję, że o w ogóle do mnie nie pasuje. Pracoholik, wiecznie siedzący w domu, a ja? Ja szalona, kochająca imprezy. Może Aśka ma rację, że powinnam być sobą i właśnie taką Matt powinien mnie kochać? Już sama nie wiem.

_________________________________________________________________________________

U mnie w szkole jest dzisiaj rada. Od jutra robię sobie wolne i nie będę chodziła. Zajdę tylko w piątek na zakończenie roku szkolnego. A jak jest u Was?? Jak ocenki?? Macie czerwone paski?? Chwalcie się jakie Wam średnie wyszły, bo mi 4,6 :) 

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 1

Obudziłam się dzisiaj w wyśmienitym humorze. Kolejny dzień moich wakacji. Wreszcie po roku ciężkiej pracy mogę odpocząć. Wzięłam pilota i odsłoniłam automatyczne żaluzje. Włączyłam sobie moje ulubione piosenki i leżałam w łóżku. Ach, jak dobrze jest poleniuchować. Po chwili zadzwonił mój telefon.
-Tak, słucham. - powiedziałam.
-Dzień dobry, czy tu pani Kamila Zawadzka? - spytał głos w słuchawce.
-Tak, to ja. Z kim rozmawiam?
-Nazywam się David Kopperfield. Mam dla pani propozycję. Jest pani najbardziej znaną modelką, autorytetem dla wielu młodych dziewczyn. Chciałbym aby poprowadziła pani mój program: Be like a supermodel. Czy byłaby pani zainteresowana?
-A gdzie miałabym prowadzić ten program? I ile dostałabym wynagrodzenia?
-O wynagrodzenie proszę się nie martwić, będzie naprawdę duuże, a prowadzić miałaby go pani w Niemczech, a dokładniej w Dortmundzie.
W Niemczech? Zdziwiłam się. Przecież tam są same pasztety, ale okej.
-No dobrze, a od kiedy?
-Najlepiej gdyby przyleciała pani za tydzień. Pasuje pani?
-Tak, dobrze. Przyjadę.
-W takim razie do zobaczenia. Na lotnisku będzie na panią ktoś czekał. Szczegóły wyślę na pani pocztę.
-Dobrze. Do widzenia.
No to okej, lecę do Dortmundu. Teraz muszę to tylko powiedzieć Mattowi. Powinien się ucieszyć. W końcu będę prowadziła program. W sumie, to się nawet cieszę. Może i Niemki są brzydkie, ale zawsze, to będę miała jakąś nową przygodę. Dobra, w takim razie ja się zbieram i dzwonię do Matta.
-Słucham? - odebrał Matt.
-No hej kochanie.
-Hej skarbie. Co tam?
-Słuchaj, jest sprawa. Przyjdziesz do mnie?
-Jasne. Będę za godzinę. Pa – powiedział i się rozłączył.
Wow, będzie za godzinę. Ja nawet śniadania nie jadłam i jestem bez makijażu. Już nie wspomnę, że muszę się jeszcze przebrać. Schodzę na dół, a tam zastaję Susan krzątającą się w kuchni.
-O dzień dobry – wita mnie.
-Dzień dobry.
-Co mam zrobić dzisiaj na śniadanie? - pyta mnie.
-Hmm. Wszystko jedno – odpowiadam i idę do garderoby.
Tak, fajnie jest mieć służbę, która posprząta, zrobi śniadanie. No, a ja jak zwykle mam problem, co mam nałożyć. Po dłuższej chwili namysłu nałożyłam:
Szybkim krokiem udałam się do jadalni i zjadłam śniadanie.
-Smakuje? - zapytała Susan.
-Nie jest najgorsze, ale mogłoby być lepsze – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Susan zabrała brudne talerze,a ja poszłam do holu, gdzie właśnie wszedł Matt.
-Hej kochanie – przywitał mnie.
-No hej. Chodź do ogrodu. Musimy pogadać.
-No to o czym chciałaś pogadać? - zapytał kiedy usiedliśmy w ogrodzie.
-Bo widzisz, dostałam ofertę pracy. Miałabym prowadzić program w Niemczech: Be like a supermodel. Lot mam za tydzień.
-Coo? Ty nigdzie nie jedziesz. Twoje miejsce jest tutaj, a nie gdzieś w Niemczech. Co ty chcesz jakieś paszczury szkolić? I tak nic z nich nie będzie.
-Ale Matt, to dla mnie szansa. Nowa przygoda. Jeszcze nigdy nie prowadziłam niemieckiego programu.
-I co z tego? Ja ci nie pozwalam jechać.
-A ja ci nie pozwalam mi rozkazywać. Mam własne zdanie i go nie zmienię. Nie obchodzi mnie, że tobie się ten pomysł nie podoba.
-A rób, jak chcesz, ale potem patrz żebyś nie wróciła i nie wspominała moich słów.
-Nie martw się, nie będę – powiedziałam i poszłam do środka do domu.
Matt wyszedł bez słowa. Jasne, rozumiem, że może nie podobał mu się ten pomysł, ale mógł chociaż postarać się mnie zrozumieć. W końcu i tak mam wakacje i nie mam co robić. Poprowadzę taki program, zarobię, a potem wyjadę gdzieś na Dominikanę albo Ibizę. Wielka mi różnica. Czy wyjadę tam za tydzień czy miesiąc. On czasem naprawdę mnie nie rozumie. Przebrałam się w dresy i ruszyłam na siłownię. Musiałam trochę pobiegać na bieżni żeby odreagować. Po siłowni zjadłam, obejrzałam film i poszłam spać. Następne dni mijały mi dość szybko. Latałam po sklepach i kupowałam ubrania na wyjazd. W końcu musiałam wyglądać olśniewająco. Zasiliłam szafę masą nowych ubrań. Tydzień później siedziałam w samolocie i czekałam aż dolecę. Kiedy dotarłam na lotnisko nie wiedziałam za bardzo, gdzie ma iść. Wkurzyłam się. Miał ktoś na mnie czekać, a tu ani widu ani słychu nikogo. Po chwili podbiegła do mnie jakaś blondynka.
-Dzień dobry. Nazywam się Joanna Cegielska. Strasznie panią przepraszam za spóźnienie – powiedziała bardzo zakłopotana.
Widać było, że jest całkiem miła. Normalnie, to wydarłabym się za takie spóźnienie.
-Słuchaj – zaczęłam grobowym tonem – jeśli jeszcze raz powiesz do mnie pani, to nie wiem co ci zrobię. Jestem Kamila – zaśmiałam się.
Widać, że dziewczynie ulżyło.
-Uff,a już się bałam, że mnie pa.. znaczy ty ochrzanisz – uśmiechnęła się – To co idziemy?
-Jasne. Prowadź.
Po kilkudziesięciu minutach byłyśmy na miejscu.
-Robi wrażenie prawda? - zapytała mnie Asia.
-Szczerze? - spojrzałam na nią – To nie.
-Nie? - zdziwiła się.
-No wiesz, jak na co dzień mieszkam w Stanach, to tam co drugi budynek tak wygląda, a nawet lepiej, więc nie robi to na mnie wrażenia.
-Aaa no tak. Jak ja tu mieszkam, to wiesz, to dla mnie szok. W ogóle, to nie mogę uwierzyć, że udało mi się zdobyć tutaj pracę.
-A kim jesteś?
-Hmm. Trudno powiedzieć. Jestem tak jakby twoją pomocą. Mam cię po wszystkim oprowadzać, pokazywać, pilnować grafiku, mówić co będzie na danej sesji i tym podobne.
-Aaa, czyli będziesz moją asystentką.
-Hahaha. Dobry żart. Asystentką?? Proszę cię. Aż tak wysoko to nie.
Po chwili znalazłyśmy się pod drzwiami szefa. Asia czekała na mnie, a ja weszłam do środka.
-O dzień dobry pani Kamilo – przywitał się mężczyzna – Nazywam się David.
-Dzień dobry – powiedziałam wyniośle.
-Proszę usiąść. A więc poznała pani pewnie Asię. Będzie ona pani.. hmm. Jakby to określić? Będzie panią wyręczała w wielu sprawach.
Słucham??! Ona nie będzie mnie wyręczała i nic za to nie dostanie! Ma zostać moją asystentką.
-Dobrze, skoro tak pani chce. No, a więc będzie pani pracowała z dziewczynami, które marzą o zostaniu modelkami. Tylko jest jedna sprawa, one nie są ani wysokie, szczupłe i piękne. To zwykłe dziewczyny z ulicy.
-Słucham?! Mam pracować z jakimiś przypadkowymi ludźmi?! Nic mi pan wcześniej nie mówił!
-Pani Kamilo, proszę się nie denerwować. Przepraszam, ale proszę niech pani poprowadzi ten program.
-Dobra, skoro i tak tu przyleciałam, to go poprowadzę go, ale zachował się pan nieprofesjonalnie – powiedziałam zła i skierowałam się do wyjścia.
-Proszę być tu jutro ze swoją asystentką o 8 – powiedział na odchodne – Do zobaczenia.
-Wow jakoś wcześnie – powiedziała Asia – Szybka jesteś. Już masz asystentkę.
-No wiem. Wiesz wydaje mi się miłą, zakręconą osobą, a takie właśnie lubię. Mam nadzieję, że będzie mi się z tobą dobrze pracowało i nie zamęczę cię swoją osobą – uśmiechnęłam się.
-Jak to mnie zamęczysz?? Kamila, o czym ty mówisz?? - spytała zdziwiona.
-Mówię o tym kochana, że właśnie zostałaś moją asystentką.
-Serio?? O matko! Dziękuję, dziękuję, dziękuję. O boże dziewczyno, kocham cię – powiedziała i mnie przytuliła.
-To co, jedziemy teraz do mnie? W końcu musimy wybrać coś sobie na jutro do ubrania się – zaśmiałam się i poszłyśmy.


_________________________________________________________________________________

No, a więc dodaję pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że w miarę moich możliwości dobry. Czekam na szczere opinie od Was :*** 

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Prolog

No, a więc nazywam się Kamila Zawadzka. Co mogę o sobie powiedzieć? Mam 22 lata. Urodziłam i wychowałam się w Białymstoku. Byłam cichą i skromną dziewczyną. Nigdy nie byłam jakąś mega ładną laską. Zawsze stałam na uboczu. Hmm moja rodzina? Tata nigdy się mną nie interesował. Zawsze miał ważniejsze sprawy ode mnie. A mama? Mama zawsze była troskliwa, chciała dla mnie jak najlepiej. Przyjaciele z dzieciństwa? Nie posiadam. Wszyscy okazali się fałszywi. Odwrócili się ode mnie plecami. Nigdy nie należałam do tych bogatszych. Byłam raczej tej niższej klasy. W szkole nie byłam popychadłem, ale wiele osób wchodziło mi na głowę. Zawsze potrafili przekonać mnie do czegoś, czego tak naprawdę nie chciałam robić, mówić. Do czasu aż wreszcie coś we mnie pękło. Po skończeniu szkoły postanowiłam się zmienić. Miałam ciotkę w Stanach. Zawsze proponowała abym do niej przyjechała. Pewnego dnia podjęłam decyzję. Porozmawiałam z rodzicami i wyjechałam do USA. Nie żałuję. Przeszłam tu metamorfozę. Z cichej, bojaźliwej, zahukanej dziewczynki zrobiłam się odważną, pewną siebie kobietą. Zostałam modelką. Jak to się stało? Pewnego razu przechadzałam się po ulicach Nowego Jorku. Przechodziłam obok parku, w którym odbywał się casting. Jeden z jurorów zauważył mnie i namówił do dołączenia. Stylistki pomalowały mnie, uczesały i ubrały. Wyszłam na mini scenę. Trochę się bałam, ale raz się żyje. Jurorzy byli zachwyceni moją urodą i gracją, z jaką się poruszałam. Stwierdzili również, że jestem bardzo fotogeniczna. Wygrałam sesję zdjęciową dla młodzieżowego magazynu. Wtedy otworzyły mi się drzwi do lepszego świata. Zaczęłam brać udział w większości możliwych castingów. Najczęściej wygrywałam. Stałam się coraz bardziej rozpoznawalna. Zaczęłam brać udział w coraz bardziej prestiżowych pokazach mody aż stałam się jedną z najbardziej rozpoznawalnych modelek w showbiznesie. Teraz zarabiam miliony. Mieszkam w luksusowym domu. Jestem pewna siebie, znam swoją wartość. W dzieciństwie uwielbiałam się bawić. A teraz? Teraz też, tylko troszkę inaczej. Lubię chodzić na imprezy i dobrze się zabawić. Jednak mam chłopaka – Matta. Matt jest biznesmenem. Nie lubi kiedy chodzę na imprezy. To bardziej typ osoby dużo pracującej. Ja zawsze wyznawałam zasadę, że w życiu należy się trochę zabawy, ale on mnie zmienił. Teraz jestem bardziej ustatkowana. Wiele osób mówiło mi, że nie pasujemy do siebie, ale ja ich nie posłuchałam. Mam własne zdanie. Jestem szczęśliwa. Jednym słowem moje życie jest idealne.

_________________________________________________________________________________

A więc, jak widać, zaczęłam pisać nowe opowiadanie. Zbliżają się wakacje, a mnie naszła jakaś wena. Prolog nie jest jakiś długi, ale cóż poradzę. Miłego czytania i czekam na Wasze opinie :***