No, a więc nazywam się Kamila
Zawadzka. Co mogę o sobie powiedzieć? Mam 22 lata. Urodziłam i
wychowałam się w Białymstoku. Byłam cichą i skromną dziewczyną.
Nigdy nie byłam jakąś mega ładną laską. Zawsze stałam na
uboczu. Hmm moja rodzina? Tata nigdy się mną nie interesował.
Zawsze miał ważniejsze sprawy ode mnie. A mama? Mama zawsze była
troskliwa, chciała dla mnie jak najlepiej. Przyjaciele z
dzieciństwa? Nie posiadam. Wszyscy okazali się fałszywi. Odwrócili
się ode mnie plecami. Nigdy nie należałam do tych bogatszych.
Byłam raczej tej niższej klasy. W szkole nie byłam popychadłem,
ale wiele osób wchodziło mi na głowę. Zawsze potrafili przekonać
mnie do czegoś, czego tak naprawdę nie chciałam robić, mówić.
Do czasu aż wreszcie coś we mnie pękło. Po skończeniu szkoły
postanowiłam się zmienić. Miałam ciotkę w Stanach. Zawsze
proponowała abym do niej przyjechała. Pewnego dnia podjęłam
decyzję. Porozmawiałam z rodzicami i wyjechałam do USA. Nie
żałuję. Przeszłam tu metamorfozę. Z cichej, bojaźliwej,
zahukanej dziewczynki zrobiłam się odważną, pewną siebie
kobietą. Zostałam modelką. Jak to się stało? Pewnego razu
przechadzałam się po ulicach Nowego Jorku. Przechodziłam obok
parku, w którym odbywał się casting. Jeden z jurorów zauważył
mnie i namówił do dołączenia. Stylistki pomalowały mnie,
uczesały i ubrały. Wyszłam na mini scenę. Trochę się bałam,
ale raz się żyje. Jurorzy byli zachwyceni moją urodą i gracją, z
jaką się poruszałam. Stwierdzili również, że jestem bardzo
fotogeniczna. Wygrałam sesję zdjęciową dla młodzieżowego
magazynu. Wtedy otworzyły mi się drzwi do lepszego świata.
Zaczęłam brać udział w większości możliwych castingów.
Najczęściej wygrywałam. Stałam się coraz bardziej rozpoznawalna.
Zaczęłam brać udział w coraz bardziej prestiżowych pokazach
mody aż stałam się jedną z najbardziej rozpoznawalnych modelek w
showbiznesie. Teraz zarabiam miliony. Mieszkam w luksusowym domu.
Jestem pewna siebie, znam swoją wartość. W dzieciństwie
uwielbiałam się bawić. A teraz? Teraz też, tylko troszkę
inaczej. Lubię chodzić na imprezy i dobrze się zabawić. Jednak
mam chłopaka – Matta. Matt jest biznesmenem. Nie lubi kiedy chodzę
na imprezy. To bardziej typ osoby dużo pracującej. Ja zawsze
wyznawałam zasadę, że w życiu należy się trochę zabawy, ale on
mnie zmienił. Teraz jestem bardziej ustatkowana. Wiele osób mówiło
mi, że nie pasujemy do siebie, ale ja ich nie posłuchałam. Mam
własne zdanie. Jestem szczęśliwa. Jednym słowem moje życie jest
idealne.
_________________________________________________________________________________
A więc, jak widać, zaczęłam pisać nowe opowiadanie. Zbliżają się wakacje, a mnie naszła jakaś wena. Prolog nie jest jakiś długi, ale cóż poradzę. Miłego czytania i czekam na Wasze opinie :***
ciekawie się zapowiada,czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNo, no. Ciekawie się zapowiada. Czekam na pierwszy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ooo...ciekawie się zaczyna. Czekam na pierwsze cudo.:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:**
Ciekawe, ciekawe ; D
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM ! ; d
Powodzenia; )
Świetny prolog to nic,że krótki
OdpowiedzUsuńliczy się jakość, a nie ilość :)
Bardzo mi się podobają twoje opowiadania
na bieżąco śledzę twojego pierwszego bloga
i jestem pod wielkim wrażeniem :)
Jednym słowem masz talent :)