piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 5

Minęło już kilka dni od mojego przyjazdu. Za każdym razem, kiedy widziałam Roberta dogryzaliśmy sobie i kłóciliśmy się. No cóż, nie moja wina, że go nienawidzę. Szczerze powiedziawszy, to stęskniłam się za Mattem. Już dawno go nie widziałam. Postanowiłam, że zadzwonię do niego i namówię żeby przyjechał do mnie na kilka dni. Najpierw jednak chciałam sprawdzić pocztę. Kiedy weszłam na internet pierwszą rzeczą, którą ujrzałam był wielki nagłówek artykułu: Matt Robbery ma nową dziewczynę??!! Pośpiesznie weszłam w link. „Ostatnio Matt Robbery był widziany z młodą dziewczyną w restauracji. Oboje byli w wyśmienitych nastrojach. Co jakiś czas całowali się, przytulali. Widać Matt nie żałuje pieniędzy, ponieważ zabrał dziewczynę do jednej z najdroższych restauracji w mieście. Jak donoszą nasze źródła młoda kobieta jest współpracownicą Matta. Pracują razem w jednej z nowojorskich firm. Po kolacji para poszła do domu Matta, gdzie upojnie spędzili noc. Robbery jeszcze do niedawna spotykał się ze znaną polską modelką Kamilą Zawadzką. Czyżby to był koniec ich wielkiej miłości??” Na dole były zdjęcia. Załamałam się. Myślałam, że Matt mnie kocha i naprawdę ma dużo pracy. A on? A on bzyka się po kątach z jakąś wywłoką. Wkurzyłam się. Zadzwoniłam do Aśki.
-No hej Kamcia. Co tam? - spytała.
-Widziałaś ten artykuł?
-Nie. Jaki artykuł?
-Wejdź na internet. Zaraz wyślę ci link.
Po kilku minutach Aśka wrzasnęła:
-Co za chuj!!
-Haha, racja.
-Słuchaj, to może przyjechać do ciebie? Albo ty do mnie? Lepiej nie siedź teraz sama.
-Dzięki Asia, ale mam lepszy pomysł. Chodźmy na jakąś dyskę. Zabawmy się.
-Okej, to w takim razie będę u ciebie za 10 minut.
Jak powiedziała Asia, tak zrobiła. Była u mnie po około 10 minutach. Poszłyśmy na zakupy wybrać jakieś fajne sukienki. Aśka wybrała dwuczęściową, z  ciemną górą i jeansowym dołem, a ja postawiłam na całą czarną. Chciałam się dzisiaj zabawić i nie myśleć o niczym. Nie liczyły się dla mnie konsekwencje. Wróciłyśmy do mnie, przebrałyśmy się i mooocno umalowałyśmy. Ktoś mógłby nas wziąć za jakieś puszczalskie, ale trudno. Musiałyśmy odreagować. Zamówiłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do klubu. Na miejscu było wiele osób, w tym masa facetów. Najpierw wypiłyśmy kilka drinków, a potem poszłyśmy zatańczyć. Podeszło no nas 2 kolesi. W sumie, to raz się żyje, więc przetańczyłyśmy z nimi kilka piosenek. Potem wróciłyśmy do baru. Byłyśmy już naprawdę nieźle wstawione. No w sumie, to kto by nie był, po kilkunastu drinkach. Akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek. Wyszłam na scenę i zaczęłam tańczyć. Kręciłam biodrami, co spowodowało podniecenie wśród wielu mężczyzn. Byłam już gotowa na wszystko. Jeszcze chwila, a zaczęłabym tańczyć na rurze. W moim kierunku szło już kilku napalonych facetów. Ale w pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie podniósł i zniósł ze sceny. Postawił mnie dopiero przed klubem. Kiedy się odwróciłam ujrzałam mojego wroga numer jeden – Lewandowskiego.
-Debilu, co ty robisz?!! - wrzasnęłam.
-Chronię cię, nie widzisz? - powiedział wyraźnie zły.
-Przed czym niby?! Przed dobrą zabawą?!
-Przed zrobieniem czegoś głupiego.
-Głupie, to było chodzenie z Mattem!
-Co? - spytał już spokojnym tonem.
-Gówno. Masz, możesz się cieszyć. Mój chłopak, a raczej były chłopak mnie zdradza! Zadowolony jesteś prawda?! Przecież tak mnie nienawidzisz, a tu przytrafiło mi się coś złego. Powinieneś to świętować i …
-Zamknij się – powiedział i mnie pocałował.
Początkowo chciałam się wyrwać, ale potem założyłam mu ręce na szyi i oddałam pocałunek. Muszę przyznać, że to było całkiem przyjemne. Robert był przeciwieństwem Matta. Matt jedynie dawał mi buziaka, najczęściej w policzek, albo krótki całus w usta i nic więcej. A Robert? A Robert całuje się z mną pierwszy raz i to tak namiętnie, że aż nie chcę mi się tego przerywać. Zaraz, zaraz. O Boże, ja całuję się z Lewandowskim!! Szybko odsunęłam się od niego i uderzyłam w twarz.
-Ochujałeś??!!! Nigdy więcej tego nie rób! – powiedziałam zła.
-Myślałem, że ci się podobało.
-To źle myślałeś, a teraz daj mi spokój – odpowiedziałam i się rozpłakałam.
Czy każdy facet musi być debilem? To już się robi wkurzające. Wysłałam Aśce esa, że wracam do domu i powolnym krokiem odeszłam.
-Aśka, gdzie Kamila mieszka? - zapytał Robert wpadając do klubu, jak piorun.
-Yy cześć. A po co ci to wiedzieć? Zamierzasz ją odwiedzić?
-Nie, to znaczy tak.
-Robert, co się stało?
Lewy pokrótce opowiedział całą zaistniałą sytuację.
-Uuu, kiepsko. Dobra tu masz jej adres – podała mu karteczkę.
-Dzięki.
-Nie ma za co. I Robert, pamiętaj nie zrań jej. Ona teraz jest świeżo po rozstaniu. Wesprzyj ją jakoś, ale zajedź do niej jutro. Dzisiaj ona i tak nie jest w stanie rozmawiać, a jutro ma wolne w pracy, więc cały dzień siedzi sama. Pojedź do niej po treningu.
Robert posłuchał Asi. Następnego dnia wszystko robił w ekspresowym tempie, jednak zanim trening się skończył zastał go wieczór. Wypożyczył jakąś komedię, kupił słodycze i pojechał do Kamili. Nie wiedział, czy to mu się przyda, w końcu Kamila jest modelką i może nie je słodyczy, ale jego siostra zawsze mówiła, że dziewczyny po rozstaniu jedzą masę czekolady. Wszedł na klatkę i zapukał niepewnie. Otworzyła mu, jak nie ona. Ubrana totalnie na luzie, emanująca spokojem.
-Hej. Mogę wejść? - zapytał.
-Jasne, wchodź – odpowiedziałam i wpuściłam go do środka – Chcesz coś do picia, jedzenia?
-Nie, nie. Na razie nie. Jak się czujesz?
-Całkiem dobrze.
-Słuchaj, bo wczoraj...
-No właśnie wczoraj, słuchaj, bo ja średnio pamiętam wczoraj. Wiem tylko, że Aśka do mnie zadzwoniła dzisiaj i powiedziała, że my się jakby pogodziliśmy. Że nasze stosunki się ociepliły. Ja cię przepraszam, ale ja prawie nic nie pamiętam.
-Aaa spoko, a wiesz nic takiego się nie wydarzyło. Byliśmy w tym samym klubie, spotkaliśmy się, pogadaliśmy i obiecaliśmy, że nie będziemy się kłócić.
-A, okej.
-Wow, wiesz co, jak mi otworzyłaś, to aż trudno było cię poznać. Taka inaczej ubrana, na luzie, nie w szpilkach i w ogóle.
-Hah, no widzisz, jeszcze dużo o mnie nie wiesz.
-To może będę miał okazję się dzisiaj dowiedzieć – powiedział i wyciągnął słodycze i film zza pleców.
-Hahahaha, słodycze i jakaś komedia.
-Nie lubisz czekolady? - zapytał.
-Lubię i to bardzo. Chodź zjemy to, a ja ci trochę o sobie opowiem, ale to zostanie między nami. A może najpierw masz ochotę na kolację?
„Ochotę, to ja mam na ciebie” - pomyślał Lewy.
-Nie, to może później ugotujemy? - rzekł napastnik.
-Okej – powiedziałam i usiedliśmy na kanapie w salonie – To co chcesz o mnie wiedzieć?
-Hmm, wszystko. Przyznam się, że czytałem trochę o tobie w necie, ale tam pewnie nie wszystko jest prawdą.
-No to mam 22 lata, pochodzę z Białegostoku... - opowiedziałam mu prawie wszystko o sobie.
Wow nawet bym nie pomyślała, że mój wróg w jeden dzień stanie się tak jakby moim przyjacielem. Dziwne, ale cóż. Opowiedziałam mu o Mattcie. Nawet nie wiem dlaczego. No bo czy to go interesuje? O dziwo słuchał mnie i starał się pocieszyć. Hmm, może się co do niego pomyliłam? Może zbyt pochopnie go oceniałam, tak naprawdę go nie znając? Może to całkiem fajny chłopak?


______________________________________________________________________________

Kolejny rozdział leci w Waszą stronę. Jak widać ich stosunki się trochę ociepliły :) 

4 komentarze:

  1. Boski rozdział.
    No nareszcie pogodzili się. Mam nadzieje ze coś z tego im wyjdzie. :*
    czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Buziaki .

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle super! Co za świnia z tego Matta! No Kamila i Robert pogodzili się :D Mam nadzieję, że coś z tego będzie :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej pogodzili się ale super!!! Rozdział jak zwykle cusowny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział http://trudny-wybor.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. super! Bardzo fajny mam nadzieję że coś między nimi zaiskrzy ; )

    OdpowiedzUsuń