Minęło już kilka dni od mojego
przyjazdu. Za każdym razem, kiedy widziałam Roberta dogryzaliśmy
sobie i kłóciliśmy się. No cóż, nie moja wina, że go
nienawidzę. Szczerze powiedziawszy, to stęskniłam się za Mattem.
Już dawno go nie widziałam. Postanowiłam, że zadzwonię do niego
i namówię żeby przyjechał do mnie na kilka dni. Najpierw jednak
chciałam sprawdzić pocztę. Kiedy weszłam na internet pierwszą
rzeczą, którą ujrzałam był wielki nagłówek artykułu: Matt
Robbery ma nową dziewczynę??!! Pośpiesznie weszłam w link.
„Ostatnio Matt Robbery był widziany z młodą dziewczyną w
restauracji. Oboje byli w wyśmienitych nastrojach. Co jakiś czas
całowali się, przytulali. Widać Matt nie żałuje pieniędzy,
ponieważ zabrał dziewczynę do jednej z najdroższych restauracji w
mieście. Jak donoszą nasze źródła młoda kobieta jest
współpracownicą Matta. Pracują razem w jednej z nowojorskich
firm. Po kolacji para poszła do domu Matta, gdzie upojnie spędzili
noc. Robbery jeszcze do niedawna spotykał się ze znaną polską
modelką Kamilą Zawadzką. Czyżby to był koniec ich wielkiej
miłości??” Na dole były zdjęcia. Załamałam się. Myślałam,
że Matt mnie kocha i naprawdę ma dużo pracy. A on? A on bzyka się
po kątach z jakąś wywłoką. Wkurzyłam się. Zadzwoniłam do
Aśki.
-No hej Kamcia. Co tam? - spytała.
-Widziałaś ten artykuł?
-Nie. Jaki artykuł?
-Wejdź na internet. Zaraz wyślę ci
link.
Po kilku minutach Aśka wrzasnęła:
-Co za chuj!!
-Haha, racja.
-Słuchaj, to może przyjechać do
ciebie? Albo ty do mnie? Lepiej nie siedź teraz sama.
-Dzięki Asia, ale mam lepszy pomysł.
Chodźmy na jakąś dyskę. Zabawmy się.
-Okej, to w takim razie będę u ciebie
za 10 minut.
Jak powiedziała Asia, tak zrobiła.
Była u mnie po około 10 minutach. Poszłyśmy na zakupy wybrać
jakieś fajne sukienki. Aśka wybrała dwuczęściową, z ciemną górą i jeansowym dołem, a ja postawiłam na całą czarną. Chciałam się dzisiaj zabawić i nie myśleć o niczym. Nie liczyły
się dla mnie konsekwencje. Wróciłyśmy do mnie, przebrałyśmy się
i mooocno umalowałyśmy. Ktoś mógłby nas wziąć za jakieś
puszczalskie, ale trudno. Musiałyśmy odreagować. Zamówiłyśmy
taksówkę i pojechałyśmy do klubu. Na miejscu było wiele osób, w
tym masa facetów. Najpierw wypiłyśmy kilka drinków, a potem
poszłyśmy zatańczyć. Podeszło no nas 2 kolesi. W sumie, to raz
się żyje, więc przetańczyłyśmy z nimi kilka piosenek. Potem
wróciłyśmy do baru. Byłyśmy już naprawdę nieźle wstawione. No
w sumie, to kto by nie był, po kilkunastu drinkach. Akurat leciała
jedna z moich ulubionych piosenek. Wyszłam na scenę i zaczęłam
tańczyć. Kręciłam biodrami, co spowodowało podniecenie wśród
wielu mężczyzn. Byłam już gotowa na wszystko. Jeszcze chwila, a
zaczęłabym tańczyć na rurze. W moim kierunku szło już kilku
napalonych facetów. Ale w pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie
podniósł i zniósł ze sceny. Postawił mnie dopiero przed klubem.
Kiedy się odwróciłam ujrzałam mojego wroga numer jeden –
Lewandowskiego.
-Debilu, co ty robisz?!! - wrzasnęłam.
-Chronię cię, nie widzisz? -
powiedział wyraźnie zły.
-Przed czym niby?! Przed dobrą
zabawą?!
-Przed zrobieniem czegoś głupiego.
-Głupie, to było chodzenie z Mattem!
-Co? - spytał już spokojnym tonem.
-Gówno. Masz, możesz się cieszyć.
Mój chłopak, a raczej były chłopak mnie zdradza! Zadowolony
jesteś prawda?! Przecież tak mnie nienawidzisz, a tu przytrafiło
mi się coś złego. Powinieneś to świętować i …
-Zamknij się – powiedział i mnie
pocałował.
Początkowo chciałam się wyrwać, ale
potem założyłam mu ręce na szyi i oddałam pocałunek. Muszę
przyznać, że to było całkiem przyjemne. Robert był
przeciwieństwem Matta. Matt jedynie dawał mi buziaka, najczęściej
w policzek, albo krótki całus w usta i nic więcej. A Robert? A
Robert całuje się z mną pierwszy raz i to tak namiętnie, że aż
nie chcę mi się tego przerywać. Zaraz, zaraz. O Boże, ja całuję
się z Lewandowskim!! Szybko odsunęłam się od niego i uderzyłam w
twarz.
-Ochujałeś??!!! Nigdy więcej tego
nie rób! – powiedziałam zła.
-Myślałem, że ci się podobało.
-To źle myślałeś, a teraz daj mi
spokój – odpowiedziałam i się rozpłakałam.
Czy każdy facet musi być debilem? To
już się robi wkurzające. Wysłałam Aśce esa, że wracam do domu
i powolnym krokiem odeszłam.
-Aśka, gdzie Kamila mieszka? - zapytał
Robert wpadając do klubu, jak piorun.
-Yy cześć. A po co ci to wiedzieć?
Zamierzasz ją odwiedzić?
-Nie, to znaczy tak.
-Robert, co się stało?
Lewy pokrótce opowiedział całą
zaistniałą sytuację.
-Uuu, kiepsko. Dobra tu masz jej adres
– podała mu karteczkę.
-Dzięki.
-Nie ma za co. I Robert, pamiętaj nie
zrań jej. Ona teraz jest świeżo po rozstaniu. Wesprzyj ją jakoś,
ale zajedź do niej jutro. Dzisiaj ona i tak nie jest w stanie
rozmawiać, a jutro ma wolne w pracy, więc cały dzień siedzi sama.
Pojedź do niej po treningu.
Robert posłuchał Asi. Następnego
dnia wszystko robił w ekspresowym tempie, jednak zanim trening się
skończył zastał go wieczór. Wypożyczył jakąś komedię, kupił
słodycze i pojechał do Kamili. Nie wiedział, czy to mu się
przyda, w końcu Kamila jest modelką i może nie je słodyczy, ale
jego siostra zawsze mówiła, że dziewczyny po rozstaniu jedzą masę
czekolady. Wszedł na klatkę i zapukał niepewnie. Otworzyła mu, jak nie ona. Ubrana totalnie na luzie, emanująca spokojem.
-Hej. Mogę wejść? - zapytał.
-Jasne, wchodź – odpowiedziałam i
wpuściłam go do środka – Chcesz coś do picia, jedzenia?
-Nie, nie. Na razie nie. Jak się
czujesz?
-Całkiem dobrze.
-Słuchaj, bo wczoraj...
-No właśnie wczoraj, słuchaj, bo ja
średnio pamiętam wczoraj. Wiem tylko, że Aśka do mnie zadzwoniła
dzisiaj i powiedziała, że my się jakby pogodziliśmy. Że nasze
stosunki się ociepliły. Ja cię przepraszam, ale ja prawie nic nie
pamiętam.
-Aaa spoko, a wiesz nic takiego się
nie wydarzyło. Byliśmy w tym samym klubie, spotkaliśmy się,
pogadaliśmy i obiecaliśmy, że nie będziemy się kłócić.
-A, okej.
-Wow, wiesz co, jak mi otworzyłaś, to
aż trudno było cię poznać. Taka inaczej ubrana, na luzie, nie w
szpilkach i w ogóle.
-Hah, no widzisz, jeszcze dużo o mnie
nie wiesz.
-To może będę miał okazję się
dzisiaj dowiedzieć – powiedział i wyciągnął słodycze i film
zza pleców.
-Hahahaha, słodycze i jakaś komedia.
-Nie lubisz czekolady? - zapytał.
-Lubię i to bardzo. Chodź zjemy to, a
ja ci trochę o sobie opowiem, ale to zostanie między nami. A może
najpierw masz ochotę na kolację?
„Ochotę, to ja mam na ciebie” -
pomyślał Lewy.
-Nie, to może później ugotujemy? -
rzekł napastnik.
-Okej – powiedziałam i usiedliśmy
na kanapie w salonie – To co chcesz o mnie wiedzieć?
-Hmm, wszystko. Przyznam się, że
czytałem trochę o tobie w necie, ale tam pewnie nie wszystko jest
prawdą.
-No to mam 22 lata, pochodzę z
Białegostoku... - opowiedziałam mu prawie wszystko o sobie.
Wow nawet bym nie pomyślała, że mój
wróg w jeden dzień stanie się tak jakby moim przyjacielem. Dziwne,
ale cóż. Opowiedziałam mu o Mattcie. Nawet nie wiem dlaczego. No
bo czy to go interesuje? O dziwo słuchał mnie i starał się
pocieszyć. Hmm, może się co do niego pomyliłam? Może zbyt
pochopnie go oceniałam, tak naprawdę go nie znając? Może to
całkiem fajny chłopak?
______________________________________________________________________________
Kolejny rozdział leci w Waszą stronę. Jak widać ich stosunki się trochę ociepliły :)
Boski rozdział.
OdpowiedzUsuńNo nareszcie pogodzili się. Mam nadzieje ze coś z tego im wyjdzie. :*
czekam na kolejny z niecierpliwością.
Buziaki .
Rozdział jak zwykle super! Co za świnia z tego Matta! No Kamila i Robert pogodzili się :D Mam nadzieję, że coś z tego będzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ojej pogodzili się ale super!!! Rozdział jak zwykle cusowny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział http://trudny-wybor.blog.pl/
OdpowiedzUsuńsuper! Bardzo fajny mam nadzieję że coś między nimi zaiskrzy ; )
OdpowiedzUsuń