piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 7

Zaczęłam szukać sobie ubrań, bo na wieczór umówiłam z Robertem na imprezę. W sumie, to się cieszę. Przynajmniej nie będę siedziała sama w domu. Pozostaje mi tylko jeden problem: co z Mattem? On jak na razie nie wie, że ja wiem, że ma kochankę. Muszę się na nim, a raczej na nich zemścić. Nie, nie zabiję ich, ale dam im porządną nauczkę. Hmm, tylko co by tu wymyślić? Nie wiem, pomyślę potem, a teraz się przebiorę. Akurat malowałam kreskę na oku, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko pociągnęłam eyelinerem do końca i poszłam w kierunku drzwi.
-Już idę!! - krzyknęłam.
W drzwiach ujrzałam uśmiechniętego Roberta. Nie powiem, wyglądał bosko. Muszę przyznać, że ma gust.
-Hej – przywitał się – Gotowa? Możemy iść?
-Jasne, tylko jeszcze wezmę torebkę i wychodzimy.
Do klubu dotarliśmy taksówką. Miałam dziwne wrażenie, że Robert mi się co jakiś czas przygląda. A nie wiem, może ja mam już zwidy. Kiedy wysiedliśmy zapytałam się Roberta:
-Ja mam wrażenie, czy ty mi się przyglądasz?
-A co nie mogę? Po prostu ładnie wyglądasz, to się patrzę.
Ha, czyli nie mam zwidów.
-Nie, spoko, tak tylko zapytałam.
W klubie było mnóstwo osób. Usiedliśmy przy barze i zamówiliśmy drinki. Po wypiciu ich Robert zaciągnął mnie na parkiet. I kolejna rzecz, którą muszę u niego pochwalić, to taniec. Jest świetnym tancerzem. Przetańczyłam z nim kilka piosenek i zmęczona usiadłam na barowym krześle. Zamówiłam kolejnego drinka. Chciałam się dzisiaj dobrze bawić, bo za 3 dni wracam do Stanów. No właśnie, jeszcze nikomu nic nie mówiłam, ale niedługo wyjeżdżam. Mój kontrakt z Davidem się powoli kończy, dziewczyny są już w miarę zmienione na modelki. Już nie mam, co tu robić. Żal mi tylko rozstania z Aśką. Pokochałam ją, jak siostrę, a tu zaraz musimy się pożegnać. Chociaż może namówię ją na wyjazd ze mną. Mam duży dom. Zmieścimy się. Na samą myśl o minie Aśki na widok mojego miejsca zamieszkania w Stanach uśmiechnęłam się. Skoro zaniemówiła na moje mieszkania w Dortmundzie, które dorasta tylko do pięt dla mojego domu, to co tam będzie za reakcja. Oby nie zawał. Rozmyślając tak nawet nie zauważyłam, że zgubiłam gdzieś Roberta. Po chwili przeczesywania klubu wzrokiem znalazłam go podrywającego jakąś blondynkę. Matko, jaki on ma gust. Lubi tylko jakieś plastikowe dziuńki bez mózgu? A tam, to nie moja sprawa z kim się zadaje. Oho, idą w moim kierunku. No tak, miałam pomóc Lewandowskiemu i powiedzieć mu, czy dziewczyna, którą wybierze jest fajna. I co ja mu powiem? Że ta blondynka jest idiotką i nie podoba mi się? To pomyśli jeszcze, że jestem o niego zazdrosna. Trudno, będę kłamać, że jest fajna.
-Hej Kama – rzucił uśmiechnięty – Poznajcie się. To jest Simone, a to Kamila.
Dziewczyna wyszczerzyła się, a ja tylko przewróciłam oczami i podałam jej rękę.
-Ja idę na chwilę do toalety – powiedziała Simone.
-Idź i nie wracaj. Utop się w desce sedesowej – mruknęłam pod nosem.
-Co mówiłaś? - spytał Robert, bo nie dosłyszał.
-Nic, nic. Nieważne.
-I co o niej sądzisz? - spytał dziwnie uśmiechnięty.
Czy ja mam wrażenie, czy on chce wzbudzić we mnie zazdrość? Nie, nie, nie! Zawadzka! Stanowczo za dużo myślisz.
-A co ja mam myśleć? To twoja znajoma, nie moja. Skoro tobie się podoba, to okej.
-Oj tam, od razu znajoma. Pozwiedzamy razem przez jedną noc łóżko i do widzenia – zaśmiał się.
-Aha, super – mruknęłam.
Z toalety właśnie wróciła ta cała Simone. Szkoda, że jej szczury do dziury nie wciągnęły. Nie wiem czemu, ale ona działa mi na nerwy, a Lewandowski ani myśli odejść z nią ode mnie. Stoją tu i się miziają. Yyyhm, jak zaraz przywalę temu piłkarzykowi i tej laluni, to się skończy. Będą ich łopatą z ziemi zbierać. Postanowiłam pójść w ślady napastnika i znaleźć sobie kogoś. Nie, nie chciałam się z nikim przespać, tylko poznać kogoś i zrobić na złość temu dupkowi. Obczaiłam klub i okazało się, że obok mnie siedzi całkiem niezłe ciacho. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się zalotnie. Chłopak od razu zaczął rozmowę. Podeszliśmy bliżej Roberta i tej dziuńki. Całkiem fajnie nam się gadało. Siedząc przy barze Alex położył rękę na moim udzie. Tak normalnie, to dostałby ode mnie po twarzy, ale widząc bezcenną minę Roberta nie protestowałam. Wkurzony Lewandowski zmył się gdzieś ze swoją lalą, a ja nie chciałam dalej ciągnąć rozmowy z Alexem, więc pożegnałam się i wyszłam. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i pojechałam do domu. Powiem jedno: znowu go nienawidzę. Po co ciągnie mnie do klubu, jeśli idzie tam podrywać panienki. Jak już raz ze mną poszedł, to mógł się powstrzymać. Innym razem by poszedł sam albo z kumplami na podryw, ale jak widać to debil. Dobrze, że już zaraz wyjeżdżam, bo bym mu coś zrobiła. Przebrałam się w pidżamę i poszłam spać. Następnego dnia po pracy spotkałam się z Aśką. Opowiedziałam jej o spotkaniu z Robertem. Stwierdziła, że zachował się trochę chamsko zostawiając tak mnie.
-Asia i jest jeszcze jedna sprawa – zaczęłam niepewnie.
-Jaka? - zapytała.
-Bo widzisz, ja za za 2 dni wyjeżdżam. Jutro jest nasz ostatni wspólny dzień – widziałam smutek w jej oczach – Ale mam dla ciebie propozycję: przeprowadź się do mnie. Mam duży dom, w którym sama mieszkam. Co ty na to? Pomogę ci znaleźć tam pracę.
-Ojej, po pierwsze, to szkoda, że wyjeżdżasz,a po drugie dzięki za propozycję, ale wiesz nie wiem. Bardzo chciałabym z tobą pojechać, ale mam jeszcze kontrakt z Davidem na jakiś czas. Musiałabym dać mu wymówienie, spakować się, a jeden dzień na załatwianie tych wszystkich spraw, to trochę za mało. Może daj mi tydzień, ja wszystko załatwię i do ciebie przyjadę, okej?
-No jasne – przytuliłam ją – Już nie mogę się doczekać.
-A przygotowujesz jakieś pożegnanie, czy coś?
-Dla kogo? Dla ciebie?
-Nie, dla dziewczyn.
-Aaa, a to nie wiem. Wypadałoby. Nawet je polubiłam przez te kilka tygodni wspólnej pracy. Zobaczę jeszcze.
Pozostałą część dnia spędziłyśmy na zakupach i wspólnych wygłupach. Ciesz się, że Asia chce wyjechać ze mną do Stanów. Przynajmniej będę tam miała prawdziwą przyjaciółkę, na której mogę polegać. Następnego dnia wstałam wcześnie z rana i przebrałam się http://urstyle.pl/styl/danuu/stylizacja/thatschic-4/ . Zjadłam tylko jabłko, wypiłam jogurt i popędziłam na miasto. Zaszłam do jednego z najmodniejszych sklepów i zaczęłam buszowanie. Na telefonie miałam zapisane rozmiary ubrań dziewczyn. Zawsze przydawały mi się na sesjach, kiedy musiałam wybrać im stroje. Teraz przydadzą mi się w zrobieniu im prezentów. Kupię im jakieś ładne zestawy ubrań. Wydam fortunę żeby każdej z nich kupić jakąś sukienkę, bluzkę, spodnie, buty i torebkę, ale przynajmniej mam nadzieję, że będą zadowolone. Kiedy już miałam wszystkie potrzebne ubrania poszłam do kasy. Sprzedawczyni zrobiła wielkie oczy, a potem uśmiechnęła się do mnie. Pewnie pomyślała, że jestem wariatką, że tyle ubrań sobie kupuję. Szybko pojechałam na miejsce spotkania. Poprosiłam kilku pracowników Davida o pomoc z torbami i weszłam do środka. Zaniemówiłam. W pomieszczeniu wisiało mnóstwo moich zdjęć i dziewczyn. Nawet znalazło się moje zdjęcie z Robertem. Na stole stało mnóstwo słodkości i owoców. Wzruszyłam się. Pomimo tego, że na początku byłam dla nich wredna i oschła, to one wyprawiły mi przyjęcie pożegnalne.
-Laski, ja nie wiem co mam powiedzieć. Dziękuję wam – powiedziałam i przytuliłam je wszystkie – Słuchajcie, za nami kilka tygodni ciężkiej pracy, ale opłacało się. Zmieniłyście się. Jesteście odważniejsze, pewniejsze siebie. Potraficie podkreślić swoją kobiecość. Jestem z was dumna i życzę wam wszystkiego, co najlepsze. A tutaj mam dla was prezenty.
Wręczyłam każdej z nich torebkę z pakunkiem. Były zachwycone. Cieszę się, że sprawiłam im choć trochę radości. Razem zjadłyśmy i obejrzałyśmy wszystkie zdjęcia z sesji. Niestety musiałyśmy się już zbierać. Musiałam jeszcze spakować walizki, a jeszcze chciałam spędzić trochę czasu z Aśką. Postanowiłyśmy wybrać się na spacer po mieście. Po drodze natrafiłyśmy na zawodników Borussi: „mojego kochanego” Robercika i Mario.
-O hej dziewczyny – przywitali się.
-Cześć – odpowiedziałyśmy im.
-A co wy tak same spacerujecie po nocach? - spytał uśmiechnięty Mario.
-A taki pożegnalny spacerek sobie urządziłyśmy – zaśmiała się Aśka.
-Jaki pożegnalny spacer? Z kim się żegnacie? - spytał zdziwiony Robert.
-Z Kamilą. Wyjeżdża już jutro – rzekła Asia.
-Coo? - spytał napastnik – Nic nie mówiłaś.
-A co myślałeś, że tu zamieszkam? Zejdź na ziemię człowieku. Ja mam dom w Stanach. Kontrakt mi się kończy, więc to normalne, że wracam do Ameryki. A zresztą co cię to obchodzi? To nie twoja sprawa! - powiedziałam wkurzona.
Aśka złapała Mario za rękę i odciągnęła na bok. Szepnęła mu żeby zostawić nas samych. Oni odeszli,a Robert się odezwał:
-Moja, nie moja po prostu się zdziwiłem, bo nic wcześniej nie mówiłaś.
-A kiedy miałam ci powiedzieć? Jak się obściskiwałeś z tą Simone, czy jak jej tam?!
-A to cię boli? Zazdrosna jesteś? - powiedział pewny siebie.
-Hahahaha – zaczęłam się śmiać – No chyba śnisz chłoptasiu! Ja zazdrosna o ciebie?! Hahaha. Szybciej byłabym zazdrosna o tego komara, co go wczoraj zabiłam niż o ciebie.
-Jasne – odpowiedział sarkastycznie – Na pewno ci się podobam. Przyznaj, podobam ci się.
-Hahaha, no chyba żartujesz. Wmawiaj sobie coś czego nie ma, skoro to cię dowartościuje. Wiesz, był moment, że nawet zaczynałam cię lubić, bo wydałeś mi się inny niż na początku, teraz jednak widzę, że jesteś kompletnym dupkiem, z którym nie warto mieć do czynienia. Dobrze, że wyjeżdżam, bo nie chciałabym cię musieć spotykać.
-Haha. Myślisz, że ja mam ochotę widywać taką idiotkę, jak ty? No wybacz, ale nie. Jesteś zadufana w sobie, myślisz, że możesz mieć wszystko. Dla ciebie nie liczy się charakter.
-Dla mnie nie liczy się charakter?! Właśnie dla mnie się liczy, bo z tobą nie chcę się zadawać. To dla ciebie liczy się tylko wygląd panienki, którą masz przelecieć!
-Boże, zamknij się już w końcu idiotko!
No, to teraz przegiąłeś Lewandowski! Mam swoją cierpliwość, ale do czasu. Podeszłam do niego i przyłożyłam mu z liścia, a on oddał mi...



_____________________________________________________________________________

Mam dla Was informację: wyjeżdżam od 19-26 lipca, a potem od 1-11 sierpnia, więc w tym czasie niestety nic nie dodam. Przepraszam :****

7 komentarzy:

  1. Rozdział jest boski. :**
    Czy temu Lewemu odwaliło, jak on mógł oddać dziewczynie.
    czekam na kolejny z niecierpliwością .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Miło to słyszeć, a raczej czytać :**

      Usuń
  2. CUDNY ROZDZIAŁ *.*
    Lewemu chyba kompletnie odbiło -,- Żeby dziewczynę uderzyć? Czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  3. alee świeetny ! *.* Leewy w końcówce przesadził . jak można uderzyć kobietę w twarz . chamstwo w biały dzień . !! ; )) kieeedy kolejny ?? poooozdrawiam Gaabi; ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Następny najprawdopodobniej w poniedziałek :)

      Usuń
  4. O kurcze... A już myślałam że na tej imprezie się pocałują czy coś a tu nic. Szkoda, ale Robert zachował się chamsko i nie dziwię się, że Kama mu przyłożyła, ale że on jej oddał?! Nie no w tym momencie to przegiął kompletnie.
    Ogólnie rozdział jest super. Taki strasznie emocjonujący. Pozdrawiam i życzę miłych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń