środa, 25 września 2013

Rozdział 18

Milena już od kilku dni jest w domu. Jak na razie zaprzestała treningów. Jej chłopak jest przeszczęśliwy. Nie pozwala jej praktycznie nic robić. Nawet do łazienki początkowo nie chciał jej za często puszczać, ale po tym, jak Milena nawrzeszczała na niego, spuścił trochę z tonu. Muszę przyznać, że aż miło na nich patrzeć. Młodzi, zakochani i szczęśliwi. No, nie żebym ja nie była szczęśliwa. Jestem. I to bardzo. Dzisiaj mój Robercik ma mecz, więc od rana nie ma go w domu. Zostawił mi tylko swoją koszulkę z nazwiskiem i bilet. Właśnie się maluję i muszę wychodzić, bo umówiłam się z Aśką, że razem pójdziemy. Aa no właśnie. Zapomniałam wspomnieć. Jakiś czas temu poznaliśmy Aśkę z Marco. Naprawdę dobrze się dogadują. Nie zdziwiłabym się gdyby niedługo zostali parą. No, ale nic nie wiadomo. Jak na razie, to Marco zaprosił ją na mecz. Ale, jak to śmiał się Robert – od meczu się zaczyna. W sumie, to dobrze, bo Marco wydaje się być miłym chłopakiem. Tylko nie wiem, czy Aśka jest nim zainteresowana. No nic, jeszcze zobaczymy. Zabrałam swoją torebkę z szafki i zamknęłam drzwi. Zajechałam po Aśkę, która już na mnie czekała.
-No hej kochana – przywitała się.
-Cześć, cześć – uśmiechnęłam się – Widzę już się pani wyszykowała dla Marco.
-Nie dla Marco, tylko dla siebie – poprawiła mnie.
-Jane, jasne. Mi nie musisz ściemniać – zaśmiałam się.
-Ale ja nie ściemniam. Kama, lubię Marco, ale jako kumpla i nikogo więcej.
-No okej, okej. Ale wiesz, on wydaje się być miłym chłopakiem. No, ale zrobisz, jak uważasz.
-Bycie miłym nie wystarczy. Kama, ja go znam kilka dni. Nie mogę na razie nic o nim powiedzieć. Zobaczymy, co będzie później – uśmiechnęła się Asia.
Nie drążyłam dalej tematu Marco. Aśka jest mądrą dziewczyną. Zrobi, tak jak będzie uważała za słuszne. Dojechałyśmy pod stadion i weszłyśmy na trybuny. Po zajęciu miejsc Aśka kupiła sobie popcorn u jakiegoś gostka, który chodził pomiędzy wszystkimi sektorami. W czasie trwania meczu prawie nie gadałyśmy, bo byłyśmy zajęte oglądaniem. Po zejściu piłkarzy do szatni udałyśmy się w kierunku wyjścia. Nasi chłopcy wygrali 2-0. Byłam dumna z Roberta, bo strzelił jedną bramkę. Kiedy piłkarze wyszli przebrani pogratulowałyśmy im.
-Kochanie, bo jest sprawa – zaczął Robert – Chcieliśmy z kumplami wyjść dzisiaj do pubu świętować zwycięstwo.
-Spoko. Idź i baw się dobrze – pocałowałam go i poszłam do domu.
Kiedy siedziałam sobie spokojnie w salonie i przeglądałam internet ktoś zapukał do drzwi. Nie wiedziałam, kogo niesie o tej porze. Myślałam, że to Robert już wrócił. Jednak myliłam się. Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się koszmarny widok.
-Matt?!! - krzyknęłam zła – A co ty tu robisz?! I skąd w ogóle znasz mój adres?!
-Przyszedłem tylko na chwilę. Mam do ciebie sprawę.
-Nie obchodzi mnie to!
-A powinno. Zajmę ci tylko 5 minut – powiedział i bez czekania na zgodę wszedł do środka.
Usiadłam na kanapie, a na stoliku obok na wszelki wypadek położyłam telefon.
-A więc króliczku – zaczął mój eks.
-Nie nazywaj mnie tak! - powiedziałam zła – Móc, co miałeś mówić i spadaj.
-A więc masz rzucić Roberta.
-Słucham?! No chyba cię pogięło?!
-Nie złotko. Nie pogięło mnie. Jeśli chcesz żeby twojemu kochasiowi nic się nie stało masz go zostawić.
On mi groził? Nie, no tego było za wiele. Chwyciłam za telefon i już chciałam dzwonić na policję, ale Matt mnie powstrzymał.
-Nie radzę – wyciągnął swój telefon i pokazał mi zdjęcie – Jeden fałszywy ruch i twój ukochany będzie w piachu.
Na tym zdjęciu wyraźnie było widać bawiącego się Roberta, a w kącie sali siedział jakiś zakapturzony mężczyzna – jakiś kolega Matta.
-I co ci to da, że go rzucę? Będziesz wtedy szczęśliwy? - nie rozumiałam, o co mu chodzi.
-Co mi to da? Hmm, pomyślmy. Aaa już wiem – zemstę – zaśmiał się Matt.
-Zemstę? Za co niby?
-Za to, że mnie z domu wyrzuciłaś.
-Bo mnie zdradzałeś. Należało ci się to.
-A teraz tobie należy się kara, że mnie źle potraktowałaś. Mogłaś dać mi drugą szansę, ale nie. Ty wolałaś być z tym piłkarzyną. No to teraz z nim nie będziesz. Dobrze ci radzę – zerwij z nim, a nic mu się nie stanie. Bo inaczej już go więcej nie zobaczysz. I pamiętaj – nikomu ani słowa – powiedział Matt i wyszedł.

Zostawił mnie z tysiącem myśli. Co ja mam robić? Jeśli z nim nie zerwę, Matt zrobi mu krzywdę. Ale ja go kocham i nie chcę się rozstawać. Nie mogę się też nikogo poradzić. A było już tak dobrze, a tu znowu problemy.

_________________________________________________________________________

A więc jestem chora i siedzę w domu. Mam więcej czasu, więc napisałam dodatkowy rozdzialik. Miłego czytania i komentowania :) 

Słyszałyście już, że od 2 stycznia Robert ma oficjalnie podpisać kontrakt z Bayernem? Zdziwiłam się, jak to przeczytałam. Myślałam, że podpisze go dopiero latem, a tu już za 3 miesiące. Masakra. I po co mu to? Źle mu w Borussi? 

Przy okazji zapraszam na bardzo ciekawe stronki: 

5 komentarzy:

  1. Świny rozdział, jestem bardzo ciekawa co zrobi teraz Kamila.
    Czekam na kolejny. Wracaj szybko do zdrowia ;-)
    Pozdrawiam,
    MARTA

    OdpowiedzUsuń
  2. Boos jaki ten Matt jest durny!! Bożeee... Jak ja go niecierpię!!!
    Kochana rozdział jest cudny! Czekam na kolejne :)
    Co do odejścia Roberta do Bayernu to po prostu tego nie skomentuje. Powiem tylko tyle że się na nim zawiodłam.
    Buziooole :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super!
    Ale ten Matt to idiota -,- Mam nadzieję, że Kamila jakoś mądrze to rozwiąże :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział mam nadzieje ze Kamila powie o wszystkim Robertowi!
    A co do Lewandowskiego to właśnie słyszałam i też się z dziwiłam w głębi serca miałam nadzieje że nie przeniesie do Bayernu tylko do innego bardziej wartościowego klubu!! Najlepiej by było gdyby został w BVB :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny rozdział ! :D Liczę na to, że Kamila powie Robertowi o wszystkim ! Czekam niecierpliwie na nowy : )
    Jeśli chodzi o odejście Roberta, cóż, jego wybór, ale na 99 % stwierdzić już teraz można, że jest zły i nijak nie pomoże mu się piłkarsko rozwinąć . Pozdrawiam : *

    OdpowiedzUsuń