piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 11

Następnego dnia obudziłam się na nagim torsie Roberta. Nie powiem, ale było mi strasznie wygodnie i ciepło. Jednak nie to mi teraz zaprzątało głowę. Byłam głupia, że się z nim przespałam. Dla niego to pewnie jednorazowy wyskok. Nic nieznaczący seks. Nie mam pojęcia, jak to teraz będzie. Mamy udawać, że niczego nie było? Czy mam wyjechać już dzisiaj? Nic nie wiem i to mnie najbardziej denerwuje. O nie, Robert zaczął się powoli budzić. „Super”. To teraz pewnie wstanie po cichu i ucieknie z pokoju. Dobra, będę udawała, że śpię. Jak na razie, to nie mam ochoty na rozmowę z nim. Szybko zamknęłam oczy i udawałam śpiącą. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu Robert nie miał zamiaru wstawać. Zaczął gładzić ręką moje włosy, a potem plecy. Było to przyjemne uczucie. Powoli lekko wystraszona, jaka będzie jego reakcja, otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. On tylko się uśmiechnął i mnie pocałował.
-Hej piękna. Jak się spało?
-Cześć – powiedziałam zdezorientowana – Bardzo dobrze.
Ja już nic z tego nie kapuję. Myślałam, że ucieknie z pokoju i nie będzie chciał ze mną gadać, a on robi wszystko na odwrót.
-To się cieszę. Co masz ochotę dzisiaj robić? Tylko kotku błagam – nie zakupy.
Czy ja się przesłyszałam, czy on mnie nazwał kotkiem??? Mi się wydaje, czy on mnie traktuje jako swoją dziewczynę? Raczej mi się wydaje.
-Nie wiem. Masz jakieś propozycje?
-Yhym. Kilka nawet bardzo interesujących – powiedział i zaczął całować mnie po szyi.
-Robert, czekaj. Musimy pogadać - na te słowa momentalnie się ode mnie oderwał – To co się stało wczoraj, to...
-To była najwspanialsza rzecz, jaką do tej pory przeżyłem. Strasznie mnie pociągasz. Masz coś w sobie. Jesteś czasem wredna i uszczypliwa, ale to mnie jeszcze bardziej w tobie kręci. Podobasz mi się. Może nasze początki nie były zbyt miłe, ale mam nadzieję, że teraz to się zmieni – uśmiechnął się.
Wow. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
-Wow. Zaskoczyłeś mnie. Nie wiem, co mam ci powiedzieć.
-Że nie żałujesz tej nocy – powiedział piłkarz.
-Nie, nie żałuję tej nocy. Cieszę się, że cię poznałam. Przyznaję, że na początku nienawidziłam cię z całego serca, ale z czasem zaczęło to się zmieniać. Poznałam cię lepiej i dostrzegłam, że jesteś całkiem miłym chłopakiem.
-Tylko miłym? Zapomniałaś dodać bardzo przystojnym – zaśmiał się.
-Chciałbyś Lewandowski.
-Cofnij to Zawadzka, albo nie żyjesz.
-Już umieram.
Myślałam, że Robert tylko żartuje, ale jak widać mówił prawdę. Wstał momentalnie z łóżka i wziął mnie na ręce. Próbowałam się jakoś wyrwać, ale niestety był silniejszy ode mnie. Zaniósł mnie do łazienki i wniósł pod zimny prysznic.
-Zabiję cię. Przysięgam, że tym razem nie żartuję i dopadnę cię – powiedziałam nadal stojąc w kabinie prysznicowej.
Nawet nie miałam, jak wyjść ani odkręcić ciepłej wody, bo Robert swoim ciałem zatarasował mi przejście. Tylko, że on przynajmniej nie stał w tej lodowatej wodzie. 
-Jak mi coś zrobisz, to moje fanki cię znienawidzą – zaśmiał się.
-Człowieku, a co mnie twoje fanki obchodzą, jak ja tu marznę – powiedziałam, bo było mi naprawdę zimno.
Robert szybko wszedł do kabiny i odkręcił ciepłą wodę. Od razu zrobiło mi się lepiej. Podszedł do mnie, objął w talii i delikatnie pocałował. Stałam tam z nim i nawet już nie czułam, czy woda jest ciepła, czy zimna. Wtedy liczył się tylko on. Przytulił mnie i spytał:
-Już lepiej?
-Tak. Chodź, idziemy się ubrać – uśmiechnęłam się.
Śniadanie zjedliśmy na mieście, a pozostałą część czasu Robert poświęcił na oprowadzenie mnie po nim. Muszę przyznać, że pomimo iż nie jest ogromne, ma w sobie coś, co mnie do niego ciągnie. Może właśnie w tym, że nie jest wielką metropolią, tkwi cały urok? Zbliżał się wieczór, więc wróciliśmy do domu. Robert chciał pójść do kumpli, więc go nie zatrzymywałam. Zrobiłam sobie kubek ciepłej herbaty i usiadłam w salonie. Za oknem zerwał się wiatr, a na niebie pojawiły się czarne chmury. „Genialnie”. Siedzę sama w domu, a zaraz będzie burza. Tak, boję się burzy. Jestem dorosła, ale to chyba jedna z niewielu rzeczy, które wzbudzają we mnie strach. Podkuliłam nogi i z przerażeniem wpatrywałam się w okno. Miałam zapaloną jedynie małą lampeczkę, ale nie chciałam wstawać aby włączyć więcej świateł. Nagle błysnęło i zagrzmiało, a drzwi do domu się otworzyły. Podskoczyłam z kanapy i wrzasnęłam. W jednej sekundzie obok mnie pojawił się Robert i mocno do siebie przytulił.
-Spokojnie, to tylko ja.
-Tak, tak. Jasne – udawałam, że wszystko jest okej.
-Kama, boisz się burzy? - zapytał.
-Ja? Nie. No coś ty – kłamałam.
-Aa, to okej. To ja idę się przebrać – powiedział i skierował się na górę.
Nie chciałam mówić mu prawdy, bo bałam się, że mnie wyśmieje. Dorosła baba, a burzy się boi. Przysiadłam na kanapie, ale znowu zagrzmiało. Tym razem jeszcze głośniej. Aż szklanki stojące na stoliku się zatrzęsły. Czym prędzej poderwałam się i pobiegłam na górę. Wpadłam do pokoju i nie patrząc na nic przytuliłam się do piłkarza. Ten nic nie powiedział tylko jeszcze mocniej mnie przytulił i zaczął głaskać po głowie.
-Czyli jednak boisz się burzy – powiedział.
-No dobra, boję się – przyznałam.
-Nie mogłaś tak od razu powiedzieć?
-Bałam się, że mnie wyśmiejesz, więc wolałam kłamać.
-Oj, ty to czasem dziwna jesteś – zaśmiał się – Nie wyśmiałbym cię przecież. Na przyszłość mów mi całą prawdę.
-Okej, okej.
Po jakimś czasie Robert się odezwał:
-Kamcia, bo ja chciałbym się umyć.
-O nie!! Trudno, raz się nie umyjesz. Nie umrzesz.
-To umyj się ze mną, jak się boisz zostać sama – uśmiechnął się.
-Zboczeniec – mruknęłam pod nosem – Tylko jedno ci w głowie.
-Nie jedno, a jedna. Średniego wzrostu brunetka, ze zniewalającym uśmiechem, czasami wredna, ale i tak mi się podoba – posłał mi jeden z najładniejszych uśmiechów.
Kolana się pode mną ugięły. No normalnie tego, to się nie spodziewałam. Ja do niego jestem złośliwa, a on do mnie ciągle miły i czuły. Wstałam, złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę łazienki. Daleko nie doszłam, ponieważ Robert obrócił mnie do siebie przodem i zaczął namiętnie całować. Po drodze pozbywaliśmy się naszej garderoby. Przyznam, że to był chyba najdłuższy i najprzyjemniejszy prysznic w całym moim życiu. Już nawet burza mi nie przeszkadzała. Ubrałam się w koszulkę Roberta i zawinęłam mokre włosy w ręcznik. Robert poszedł do sypialni, a ja nałożyłam jeszcze krem nawilżający na twarz. Kiedy weszłam do pokoju zostałam oślepiona, ale nie przez błyskawicę, a przez flesz aparatu. Inteligentny pan Robert postanowił cyknąć mi fotkę.
-Uwielbiam cię taką naturalną – ukazał rząd śnieżnobiałych ząbków.
-Cieszę się, a teraz pokaż mi tą fotkę – wcisnęłam się pomiędzy niego a aparat.
-Pięknie wyszłaś – pocałował mnie w głowę.
Haha, chyba żart mu się wyostrzył. Wyglądałam tu średnio. Niepomalowana, w jego koszulce meczowej z białym ręcznikiem na głowie. Ósmy cud świata normalnie. Ale w sumie, to miłe z jego strony, że tak myśli. Matt zapewne powiedziałby, że w makijażu wyglądam lepiej. Przyznam, że pobyt w Dortmundzie coraz bardziej mi się podoba. A może nie pobyt, tylko Robert?

_____________________________________________________________________________

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie leje już od 3 dni. Załamka. No, ale na poprawę humorku polecam Wam tego bloga: 

7 komentarzy:

  1. Rozdział super!
    Widzę, że Kamili i Lewemu nieźle się układa ;D Mam nadzieję, nikt/nic im tego nie popsuje :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. no u mnie też lało ale na szczęście od wczoraj słoneczko swieci :D
    Co do rozdziału świetny jacy oni są słodcy ^^
    Czekam na następny mam nadzieje ze pojawi się szybciutko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O booziu. Ale cudowny! Robert jest taki taki ... sama nie wiem jak go określić . Taki miły, czuły!! Po prostu ideeał ! ;* poozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział !!!
    Mm...Robert taki słodziak,czuły, miły.:*
    czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojoj jak słitaśnie xD Strasznie się cieszę z takich relacji pomiędzy Kamą i Robettem :) A Robert jaki słodki i czuły w stosunku do Kamci jej.. <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy nastepny ?

    OdpowiedzUsuń