Następnego dnia obudziłam się na
nagim torsie Roberta. Nie powiem, ale było mi strasznie wygodnie i
ciepło. Jednak nie to mi teraz zaprzątało głowę. Byłam głupia,
że się z nim przespałam. Dla niego to pewnie jednorazowy wyskok.
Nic nieznaczący seks. Nie mam pojęcia, jak to teraz będzie. Mamy
udawać, że niczego nie było? Czy mam wyjechać już dzisiaj? Nic
nie wiem i to mnie najbardziej denerwuje. O nie, Robert zaczął się
powoli budzić. „Super”. To teraz pewnie wstanie po cichu i
ucieknie z pokoju. Dobra, będę udawała, że śpię. Jak na razie,
to nie mam ochoty na rozmowę z nim. Szybko zamknęłam oczy i
udawałam śpiącą. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu Robert nie miał
zamiaru wstawać. Zaczął gładzić ręką moje włosy, a potem
plecy. Było to przyjemne uczucie. Powoli lekko wystraszona, jaka
będzie jego reakcja, otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. On
tylko się uśmiechnął i mnie pocałował.
-Hej piękna. Jak się spało?
-Cześć – powiedziałam
zdezorientowana – Bardzo dobrze.
Ja już nic z tego nie kapuję.
Myślałam, że ucieknie z pokoju i nie będzie chciał ze mną
gadać, a on robi wszystko na odwrót.
-To się cieszę. Co masz ochotę
dzisiaj robić? Tylko kotku błagam – nie zakupy.
Czy ja się przesłyszałam, czy on
mnie nazwał kotkiem??? Mi się wydaje, czy on mnie traktuje jako
swoją dziewczynę? Raczej mi się wydaje.
-Nie wiem. Masz jakieś propozycje?
-Yhym. Kilka nawet bardzo
interesujących – powiedział i zaczął całować mnie po szyi.
-Robert, czekaj. Musimy pogadać - na
te słowa momentalnie się ode mnie oderwał – To co się stało
wczoraj, to...
-To była najwspanialsza rzecz, jaką
do tej pory przeżyłem. Strasznie mnie pociągasz. Masz coś w
sobie. Jesteś czasem wredna i uszczypliwa, ale to mnie jeszcze
bardziej w tobie kręci. Podobasz mi się. Może nasze początki nie
były zbyt miłe, ale mam nadzieję, że teraz to się zmieni –
uśmiechnął się.
Wow. Nie wiedziałam, co mam
powiedzieć. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
-Wow. Zaskoczyłeś mnie. Nie wiem, co
mam ci powiedzieć.
-Że nie żałujesz tej nocy – powiedział
piłkarz.
-Nie, nie żałuję tej nocy. Cieszę się, że
cię poznałam. Przyznaję, że na początku nienawidziłam cię z
całego serca, ale z czasem zaczęło to się zmieniać. Poznałam
cię lepiej i dostrzegłam, że jesteś całkiem miłym chłopakiem.
-Tylko miłym? Zapomniałaś dodać
bardzo przystojnym – zaśmiał się.
-Chciałbyś Lewandowski.
-Cofnij to Zawadzka, albo nie żyjesz.
-Już umieram.
Myślałam, że Robert tylko żartuje,
ale jak widać mówił prawdę. Wstał momentalnie z łóżka i wziął
mnie na ręce. Próbowałam się jakoś wyrwać, ale niestety był
silniejszy ode mnie. Zaniósł mnie do łazienki i wniósł pod zimny
prysznic.
-Zabiję cię. Przysięgam, że tym
razem nie żartuję i dopadnę cię – powiedziałam nadal stojąc w
kabinie prysznicowej.
Nawet nie miałam, jak wyjść ani odkręcić ciepłej wody, bo Robert swoim ciałem zatarasował mi przejście. Tylko, że on przynajmniej nie stał w tej lodowatej wodzie.
-Jak mi coś zrobisz, to moje fanki cię
znienawidzą – zaśmiał się.
-Człowieku, a co mnie twoje fanki
obchodzą, jak ja tu marznę – powiedziałam, bo było mi naprawdę
zimno.
Robert szybko wszedł do kabiny i
odkręcił ciepłą wodę. Od razu zrobiło mi się lepiej. Podszedł
do mnie, objął w talii i delikatnie pocałował. Stałam tam z nim
i nawet już nie czułam, czy woda jest ciepła, czy zimna. Wtedy
liczył się tylko on. Przytulił mnie i spytał:
-Już lepiej?
-Tak. Chodź, idziemy się ubrać –
uśmiechnęłam się.
Śniadanie zjedliśmy na mieście, a
pozostałą część czasu Robert poświęcił na oprowadzenie mnie
po nim. Muszę przyznać, że pomimo iż nie jest ogromne, ma w
sobie coś, co mnie do niego ciągnie. Może właśnie w tym, że nie
jest wielką metropolią, tkwi cały urok? Zbliżał się wieczór,
więc wróciliśmy do domu. Robert chciał pójść do kumpli, więc
go nie zatrzymywałam. Zrobiłam sobie kubek ciepłej herbaty i
usiadłam w salonie. Za oknem zerwał się wiatr, a na niebie
pojawiły się czarne chmury. „Genialnie”. Siedzę sama w domu, a
zaraz będzie burza. Tak, boję się burzy. Jestem dorosła, ale to
chyba jedna z niewielu rzeczy, które wzbudzają we mnie strach.
Podkuliłam nogi i z przerażeniem wpatrywałam się w okno. Miałam
zapaloną jedynie małą lampeczkę, ale nie chciałam wstawać aby
włączyć więcej świateł. Nagle błysnęło i zagrzmiało, a
drzwi do domu się otworzyły. Podskoczyłam z kanapy i wrzasnęłam.
W jednej sekundzie obok mnie pojawił się Robert i mocno do siebie
przytulił.
-Spokojnie, to tylko ja.
-Tak, tak. Jasne – udawałam, że
wszystko jest okej.
-Kama, boisz się burzy? - zapytał.
-Ja? Nie. No coś ty – kłamałam.
-Aa, to okej. To ja idę się przebrać
– powiedział i skierował się na górę.
Nie chciałam mówić mu prawdy, bo
bałam się, że mnie wyśmieje. Dorosła baba, a burzy się boi.
Przysiadłam na kanapie, ale znowu zagrzmiało. Tym razem jeszcze
głośniej. Aż szklanki stojące na stoliku się zatrzęsły. Czym
prędzej poderwałam się i pobiegłam na górę. Wpadłam do pokoju
i nie patrząc na nic przytuliłam się do piłkarza. Ten nic nie
powiedział tylko jeszcze mocniej mnie przytulił i zaczął głaskać
po głowie.
-Czyli jednak boisz się burzy –
powiedział.
-No dobra, boję się – przyznałam.
-Nie mogłaś tak od razu powiedzieć?
-Bałam się, że mnie wyśmiejesz,
więc wolałam kłamać.
-Oj, ty to czasem dziwna jesteś –
zaśmiał się – Nie wyśmiałbym cię przecież. Na przyszłość
mów mi całą prawdę.
-Okej, okej.
Po jakimś czasie Robert się odezwał:
-Kamcia, bo ja chciałbym się umyć.
-O nie!! Trudno, raz się nie umyjesz.
Nie umrzesz.
-To umyj się ze mną, jak się boisz
zostać sama – uśmiechnął się.
-Zboczeniec – mruknęłam pod nosem –
Tylko jedno ci w głowie.
-Nie jedno, a jedna. Średniego wzrostu
brunetka, ze zniewalającym uśmiechem, czasami wredna, ale i tak mi
się podoba – posłał mi jeden z najładniejszych uśmiechów.
Kolana się pode mną ugięły. No
normalnie tego, to się nie spodziewałam. Ja do niego jestem
złośliwa, a on do mnie ciągle miły i czuły. Wstałam,
złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę łazienki. Daleko
nie doszłam, ponieważ Robert obrócił mnie do siebie przodem i
zaczął namiętnie całować. Po drodze pozbywaliśmy się naszej
garderoby. Przyznam, że to był chyba najdłuższy i
najprzyjemniejszy prysznic w całym moim życiu. Już nawet burza mi
nie przeszkadzała. Ubrałam się w koszulkę Roberta i zawinęłam
mokre włosy w ręcznik. Robert poszedł do sypialni, a ja nałożyłam
jeszcze krem nawilżający na twarz. Kiedy weszłam do pokoju
zostałam oślepiona, ale nie przez błyskawicę, a przez flesz
aparatu. Inteligentny pan Robert postanowił cyknąć mi fotkę.
-Uwielbiam cię taką naturalną –
ukazał rząd śnieżnobiałych ząbków.
-Cieszę się, a teraz pokaż mi tą
fotkę – wcisnęłam się pomiędzy niego a aparat.
-Pięknie wyszłaś – pocałował
mnie w głowę.
Haha, chyba żart mu się wyostrzył.
Wyglądałam tu średnio. Niepomalowana, w jego koszulce meczowej z
białym ręcznikiem na głowie. Ósmy cud świata normalnie. Ale w
sumie, to miłe z jego strony, że tak myśli. Matt zapewne
powiedziałby, że w makijażu wyglądam lepiej. Przyznam, że pobyt w Dortmundzie coraz bardziej mi się podoba. A może nie pobyt, tylko Robert?
_____________________________________________________________________________
Nie wiem, jak u Was, ale u mnie leje już od 3 dni. Załamka. No, ale na poprawę humorku polecam Wam tego bloga:
Rozdział super!
OdpowiedzUsuńWidzę, że Kamili i Lewemu nieźle się układa ;D Mam nadzieję, nikt/nic im tego nie popsuje :)
Pozdrawiam ;*
no u mnie też lało ale na szczęście od wczoraj słoneczko swieci :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału świetny jacy oni są słodcy ^^
Czekam na następny mam nadzieje ze pojawi się szybciutko :*
O booziu. Ale cudowny! Robert jest taki taki ... sama nie wiem jak go określić . Taki miły, czuły!! Po prostu ideeał ! ;* poozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział !!!
OdpowiedzUsuńMm...Robert taki słodziak,czuły, miły.:*
czekam na kolejny.
Ojoj jak słitaśnie xD Strasznie się cieszę z takich relacji pomiędzy Kamą i Robettem :) A Robert jaki słodki i czuły w stosunku do Kamci jej.. <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
kiedy nastepny ?
OdpowiedzUsuńJutro :)
Usuń